Kreml twierdzi, że siły Rosji rozgromiły i zabiły „ukraińskich nacjonalistów” po dwóch dniach walki.
Zdaniem Moskwy, rosyjski region przygraniczny Biełgorod został zaatakowany pojazdami opancerzonymi. Rosjanie twierdzą, że zabili tam 70 dywersantów, a resztę zepchnęli na Ukrainę. Nie ma niezależnego potwierdzenia tych informacji.
Kijów: nie mamy nic z tym wspólnego
Kijów odcina się od ataku w rosyjskim regionie. Do ataku przyznały się Rosyjski Korpus Ochotniczy (RVC) i Legion "Wolność Rosji". - Pójdziemy naprzód ku naszemu celowi – całkowitemu wyzwoleniu Rosji! - odgrażają się szefowie tego drugiego.
Żołnierze obu grup określają się jako rosyjscy uzbrojeni dysydenci. Mówią, że nocowali na „wyzwolonych” terenach i planują odbicie kolejnych obszarów.
Walki zmusiły Rosję do ewakuacji wsi położonych wzdłuż granicy z północno-wschodnią Ukrainą. Rosja oskarżyła o atak Ukrainę, czemu Kijów zaprzeczył.
Były prezydent Dmitrij Miedwiediew mówił, że zaprzeczenie ze strony Kijowa to „kłamstwo”, a napastnicy zasłużyli na eksterminację „jak szczury”.
Apele do ewakuowanych
Gubernator Biełgorodu Wiaczesław Gładkow wezwał ewakuowanych mieszkańców, aby jeszcze nie wracali, pomimo wstrzymania „operacji antyterrorystycznej”.
Legion "Wolność Rosji" to rosyjska milicja z siedzibą na Ukrainie, kierowana przez rosyjskiego opozycjonistę Ilję Ponomariowa, która twierdzi, że działa w Rosji w celu obalenia Putina.
Ponomariow jest poszukiwany w Rosji, gdzie władze oskarżyły go o rozpowszechnianie fałszywych informacji o armii i uznały go za terrorystę.
Rosyjski Korpus Ochotniczy założył mieszkający na Ukrainie rosyjski nacjonalista Denis Kapustin, który ogłosił, że łączy siły z Legionem.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow stwierdził, że Rosja prowadzi „specjalną operację wojskową” na Ukrainie po części po to, by takie incydenty się nie powtórzyły.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
mm