Policja i straż pożarna nie potwierdzają, ale również nie zaprzeczają, że pożar domu weselnego mógł być spowodowany podpaleniem. - Prowadzimy intensywne śledztwo w sprawie pożaru w Rytrze - mówi młodszy inspektor Rafał Leśniak, zastępca komendanta sądeckiej policji.
- Zabezpieczone zostały wszelkie ślady i materiały, które mogą przyczynić się do rozwikłania zagadki nocnego ognia. Wypowiedzą się też eksperci.- Na miejscu zdarzenia, jeszcze w czasie gaszenia ognia, był komendant miejski Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Sączu - wyjaśnia brygadier Paweł Motyka, jego zastępca.
- Jeszcze kilka godzin po zakończeniu akcji gaśniczej działała na pogorzelisku grupa operacyjna sądeckiej komendy. Ja również wchodziłem w skład tego zespołu. Według danych, jakimi dysponujemy, można stwierdzić, że ogień wybuchł w kuchni, na jednym z krańców parterowego budynku, którego konstrukcja w większości była drewniana.
Faktem jest, że mimo wielogodzinnej akcji 11 ochotniczych straży pożarnych i 6 zastępów PSP dom weselny "Agawa" w nocy z niedzieli na poniedziałek doszczętnie spłonął.
Każdy, kto znajdzie się w pobliżu pogorzeliska, może się również przekonać, że strażacy nie dopuścili do przerzucenia się ognia na budynek stojący dokładnie 3 m i 60 cm od domu weselnego - i to tej jego strony, w której była kuchnia, a więc miejsce, gdzie najwcześniej pojawił się ogień.
Ogień nie dosięgnął również drewnianego budynku pensjonatu "Agawa", ani pawilonu mieszczącego Urząd Gminy, choć obydwa stoją w stosunkowo niewielkim oddaleniu od domu weselnego, który zgorzał.
Mieszkańcy Rytra różnie mówią o pożarze, który szalał nocą z niedzieli na poniedziałek.
Przypominają, że przez ostatnie lata postrachem doliny Popradu był podpalacz, którego nie ujęto. Przypisuje się mu przynajmniej kilkanaście wielkich pożarów, w tym budynków gospodarskich przy plebanii w Barcicach.