Józef Pyzik, prezes Kongregacji Kupieckiej w Nowym Sączu, ucieszył się, gdy otrzymał zaproszenie od Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. 8 stycznia będzie miał okazję uczestniczyć w spotkaniu z ministrem finansów Pawłem Szałamachą w sprawie podatku od wielkopowierzchniowego handlu detalicznego. - Cieszę się, bo to pierwszy raz, kiedy nas zauważono i chce się z nami rozmawiać na najwyższym szczeblu. Choć temat rozmów niekoniecznie napawa radością - przyznaje Pyzik.
Kongregacja Kupiecka od razu zareagowała na propozycję rządu nałożenia podatku obrotowego na sklepy, których powierzchnia przekracza 250 m kw. W listopadzie ubiegłego już roku w piśmie do ministerstwa alarmowała, że takie decyzje dla małych przedsiębiorców oznaczają bankructwo. - Sklepy o powierzchni niewiele przekraczającej 250 metrów kwadratowych zupełnie już przestałyby być konkurencyjne względem sieciówek - uważa Józef Pyzik, który sam prowadzi dziewięć sklepów, z których pięć przekracza powierzchnię 250 metrów kwadratowych.
Jego zdaniem podatek obrotowy nie jest złym pomysłem i mógłby ukrócić działania zagranicznych marketów, które skutecznie uchylają się od płacenia podatków w Polsce. Nie może on być jednak wprowadzony jako dodatkowy. - Rząd, zamiast ograniczać wydatki, chce wprowadzać nowe podatki. To, moim zdaniem, głupota - komentuje Dariusz Woźniak, ekonomista z Wyższej Szkoły Biznesu w Nowym Sączu.
Dlatego przedstawiciele Kongregacji Kupieckiej proponują wprowadzenie podatku obrotowego od handlu detalicznego, ale pod warunkiem, że zastąpi istniejący podatek dochodowy. - Będą go płacić wszyscy, więc wpływy do budżetu państwa będą większe - uważa Pyzik i ten pomysł zamierza przedstawić na spotkaniu z ministrem Szałamachem.
Ekonomista Dariusz Woźniak takie rozwiązanie uznaje za całkiem zasadne.
Z kolei Ryszard Florek, prezes Fakro i założyciel Fundacji Pomyśl o Przyszłości, nie widzi w tym większego sensu. Jego zdaniem, zastąpienie podatku dochodowego obrotowym tylko w handlu detalicznym jeszcze bardziej skomplikuje zawiłą już księgowość. - Działalność produkcyjną będziemy rozliczać inaczej, sprzedażową inaczej? Już i tak nasze księgowe nie mają łatwego zadania - stwierdza Florek, który forsuje z kolei w Ministerstwie Finansów wprowadzenie opłaty od korzyści skali (płynące z produkcji masowej). Proponuje ustanowienie opłaty od przychodu osiąganego na rynku polskim dla firm, których obrót jest większy od 1 mld euro. - To nie tyle ma zwiększyć wpływy do budżetu, ile pobudzić polską gospodarkę - mówi Florek.
Kongregacja Kupiecka, korzystając z okazji, chce podczas spotkania z Pawłem Szałamachem przebić się i z innymi swoimi pomysłami. Od lat próbuje zarażać wszystkich ideą wolnych niedziel. Dwa lata temu zebrała 115 tys. podpisów pod obywatelskim projektem ustawy zakazującej handlu w niedzielę. Sejm ją jednak odrzucił.
- Nie chcę uderzać w wolny handel, chcę, by państwo chroniło nasze rodziny - mówi Pyzik.
Podkreśla, że niedziela to jedyny dzień w tygodniu, w którym rodzina może być razem - zasiąść do stołu, wybrać się na spacer, wycieczkę. Nie zrekompensuje tego żaden inny wolny dzień tygodnia. - Dziś dochodzi do absurdów. Na przykład najemcy sklepów w galeriach nie mogą zamknąć swojego stoiska w niedziele, bo zapłacą kary. Matki więc muszą siedzieć w pracy, choć ruch jest zerowy, zamiast spędzać ten czas z dziećmi - dodaje.
Kongregacja Kupiecka proponuje również rozwiązania dotyczące handlu alkoholem. Ma pomysł, jak sprawić, by wpływy do budżetu państwa z tego tytułu były wyższe i można by je było zagospodarować na dalsze wspieranie rodziny.
- Zamiast jednej stawki koncesji od obrotu, lepiej wprowadzić jej wysokość od wielkości sprzedaży. Zupełnie inny obrót ma przecież właściciel sklepu osiedlowego, a zupełnie inny marketu - zaznacza Pyzik.
Źródło: Gazeta Krakowska
