Zobacz także: Na co Nowy Sącz wyda 30 milionów złotych?
W nocy z niedzieli na poniedziałek nad Miłkową, Przydonicą, Janczową i Łyczaną przeszła potężna ulewa. Żywioł najbardziej spustoszył dwie pierwsze wioski z gm. Korzenna i Gródek nad Dunajcem. Ulewa nie trwała dłużej niż dwie godziny. Nieduży potok płynący przez wsie podniósł się o kilka metrów, niszcząc wszystko po drodze.
Największe zniszczenia ciągną się wzdłuż drogi powiatowej z Przydonicy do Miłkowej, wzdłuż której płynie rzeczka. W okolicy powstały cztery całkiem nowe osuwiska. Dwa zablokowały błotem i drzewami jezdnię, pozostałe zwaliły się na domy i zabudowania gospodarcze.
U Franciszka Saroty osuwisko zaczyna się wysoko nad stodołą.
- Na razie zatrzymało się, ale jak dalej będzie tak padać, to zjedzie razem z naszym domem. Gdzie się wtedy podziejemy? - niepokoi się właściciel.
Nawałnica zaczęła się nagle koło północy i skończyła tak samo nagle koło godziny drugiej. Wielu mieszkańców nawet nie było świadomych zagrożenia, ponieważ w tym czasie spali. Obudziło ich dopiero wycie syren strażackich. Jadąc od strony Siedlec, kierowcy napotykali pierwszą przeszkodę na początku Miłkowej. Drogę przegradzała metrowej grubości warstwa błota i powalonych drzew. W grzęzawisku więzły gumiaki tych, którzy próbowali przedostać się piechotą na drugą stronę.
Poniżej tego miejsca widać siłę żywiołu. Łączą się tu bowiem dwa potoki, a "kocioł", który razem utworzyły, całkowicie zniszczył betonowe przyczółki przepustu. Nie pomógł nawet trzymetrowej średnicy krąg betonowy i blisko sześciometrowej głębokości wąwóz, którym płynie rzeczka. Woda przelała się wierzchem.
- Zdarzało się już wcześniej, że przepust zagrodziły gałęzie i woda przelewała się nad nim, ale teraz nic takiego się nie stało. Strumienie połączyły się tworząc wir, w którym znikało wszystko - opowiada Tomasz Rosiek, który mieszka kilkanaście metrów obok.
W Przydonicy zniknął 30-metrowy fragment drogi, a gabiony (kosze stalowe z kamieniami) wyglądają, jakby je ktoś wywinął na lewą stronę. Straty idą w miliony złotych, woda zalała kilkanaście domów, niszcząc całkowicie przydomowe warzywniaki i uprawy rolne nad brzegami potoku.
Poszkodowani mieszkańcy od bladego świtu wypompowywali wodę z piwnic i usuwali naniesione namuły. W pobliżu Podola Górowej od reszty świata zostały odcięte dwie rodziny z małymi dziećmi. Z wodą popłynęły dwa żelbetowe mosty, stanowiące jedyny dojazd do gospodarstw.
- Do wsi możemy dostać się jedynie pieszo, przedzierając się górą przez pola i łąki - opowiada Kazimierz Szymański.
Pracownicy Powiatowego Zarządu Dróg w Nowym Sączu od rana udrożniają jezdnie.
Straty przekroczą 20 milionów zł
Gminne i powiatowe komisje szacują straty w wioskach. Wszyscy liczą na pomoc wojewody.
- Rozmawiałem z wojewodą, musimy szybko oszacować straty. To trzecia taka klęska w zaledwie kilka dni, sama gmina sobie nie poradzi. Na remonty potrzeba nawet sześć mln zł - mówi Leszek Skowron, wójt Korzennej.
- Udrożniliśmy przejazd między Miłkową i Przydonicą, ale aut nie puszczamy. Jutro ocenimy, czy droga nadaje się do użytku. W wielu miejscach jest podmyta, straty przekroczą kilkanaście milionów - dodaje Adam Czerwiński, dyrektor PZD w Nowym Sączu.
Zobacz zdjęcia ślicznych Małopolanek! Wybierz z nami Miss Lata Małopolski 2011!
Kochasz góry?**Wybierz najlepsze schronisko Małopolski**
Urządź się w Krakowie!**Zobacz, jak to zrobić!**
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail