Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Samorządowcy zamiast urlopów, wolą wielkie pieniądze

Dawid Serafin
Wicemarszałek Małopolski Wojciech Kozak: 58 tys. 766 zł
Wicemarszałek Małopolski Wojciech Kozak: 58 tys. 766 zł Anna Kaczmarz
Marszałkowie, prezydenci, burmistrzowie zamiast wykorzystywać dni wolne, wolą by im za nie płacono. Wielu miało zaległy urlop z 2012 roku. Właściciele prywatnych firm dostaliby za to bardzo wysokie kary.

Średnio o kilkadziesiąt tysięcy złotych wzbogacili się samorządowcy, którzy nie wykorzystali w poprzedniej kadencji urlopów wypoczynkowych. Teraz dostali hojne ekwiwalenty urlopowe - również ci, którzy jesienią zostali ponownie wybrani i kontynuują pracę w swoich urzędach.

Za trzy lata
Rekordzistą jest Wojciech Kozak, wicemarszałek Małopolski. Pod koniec kadencji miał jeszcze do wykorzystania zaległy urlop z 2011 roku (23 dni). W sumie Kozak uzbierał 99 zaległych dni wolnych . W zamian za to na jego konto trafiło blisko 60 tys. zł.
Marszałek Kozak tłumaczy, że nie brał urlopu, bo ma dużo pracy. - Dwa razy nawet miałem wypisany wniosek urlopowy. Jednak w ostatniej chwili zawsze coś wypadało - usprawiedliwia się. Obiecuje jednak, że w obecnej kadencji będzie wybierał urlop na bieżąco.
W sumie za zaległe urlopy Urząd Marszałkowski zapłacił członkom zarządu województwa z zeszłej kadencji 170 tys. zł. Tylko jeden z nich - Roman Ciepiela - nie pełni już swojej funkcji, pozostała czwórka zasiada nadal w zarządzie. Ponad 30 tys. zł (51 dni zaległego urlopu) dostał marszałek Marek Sowa. - Naprawdę obowiązki marszałka są wymagające. I trudno o wolne - wyjaśnia Sowa.

Co mówią przepisy
Każdego roku marszałkom, prezydentom czy wójtom przysługuje 26 dni wolnego do wykorzystania. Podobnie jak w przypadku każdego zatrudnionego na umowę o prace. Zgodnie z kodeksem pracy, samorządowcy powinni wykorzystać urlop w danym roku. - Jeśli z jakichś przyczyn nie uda się wybrać w danym roku dni wolnych, to należy to zrobić do 30 września roku następnego - mówi Anna Majerek rzeczniczka Okręgowego Inspektoratu Pracy w Krakowie.
W firmach prywatnych te przepisy są skrupulatnie przestrzegane. Podobnie w urzędach, jeśli chodzi o szeregowych pracowników. Bywa, że pracodawcy wysyłają pracowników na przymusowy urlop, by nie łamać przepisów. Powód? Gdyby podczas kontroli Państwowa Inspekcja Pracy odkryła, że zaległych urlopów nie wykorzystano, to pracodawca może dostać mandat do 2 tys. zł.

Przepisy te jednak nie obowiązują marszałków, prezydentów czy burmistrzów, którzy na swoje stanowiska są wybierani. PIP w zeszłym roku przeprowadziła kontrole w ośmiu małopolskich starostwach i urzędach miast i gmin. Nie wystawiła żadnego mandatu.
- Kwestie urlopu samorządowców reguluje nie tylko Kodeks pracy, ale również ustawa o pracownikach samorządowych - wyjaśnia Majerek. - W ustawie tej brakuje przepisu, który wskazywałby osoby upoważnione do skierowania na zaległy urlop wypoczynkowy członków zarządów jednostek samorządowych - podkreśla. A to, jak tłumaczy, oznacza, że nie ma na kogo nałożyć mandatu.

Nowe źródło dochodu
To powoduje, że wielu samorządowców z ekwiwalentu za niewykorzystany urlop uczyniło sobie dodatkowe źródło dochodu. Wójt Jodłownika (pow. limanowski) Paweł Stawarz za zaległe 85 dni urlopu dostał 47 tys. zł. - W gminie realizowaliśmy mnóstwo dużych inwestycji, które absorbowały mój czas. Nie mam zastępcy, więc biegam od rana do wieczora, łącznie z sobotą i niedzielą - tłumaczy się Stawarz. Ponad 20 tys. zł trafiło na konto Ewy Przybyło, burmistrz Rabki-Zdroju (44 dni urlopu). Zbigniew Jurkiewicz, burmistrz Ciężkowic, za 29 dni wolnego dostał 16 tys. zł.
Jak samorządowcy tłumaczą to, że zdecydowali się na pieniądze zamiast na wybranie urlopu? - Nie przewiduję, bym w tym roku miał tyle wolnego czasu, by wykorzystać zaległy urlop - mówi Władysław Bieda, burmistrz Limanowej (dostał 36 tys. zł ekwiwalentu).

- Z mojej wiedzy wynika, że nie mieliśmy wyboru - marszałek Sowa uważa, że on i jego koledzy musieli wziąć pieniądze za niewykorzystany urlop.

Więcej wolnego

Są jednak samorządowcy, którzy nie pobrali ekwiwalentów, tylko przenieśli sobie zaległy urlop na kolejną kadencję (zazwyczaj kilka lub kilkanaście dni). Tak zrobili m.in. prezydenci Krakowa Jacek Majchrowski i Oświęcimia Janusz Chwierut czy burmistrz Bochni Stefan Kolawiński.
- Prezydent na bieżąco dba o to, by wybierać urlop. Ma parę zaległych dni, ale pieniędzy za nie nie dostanie. Wykorzysta je w tym roku - mówi Katarzyna Kwiecień, rzeczniczka oświęcimskiego magistratu.
- Burmistrz ma 13 dni zaległego urlopu. Nie chce ekwiwalentu, wolne wybierze do 30 września - mówi Andrzej Koprowski, asystent Kolawińskiego.

(WSP. ALF, bd, Łb, MAW, MmG, tR)

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić!
Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska