Początek zawodów zdawał się potwierdzać te przewidywania. To właśnie goście dyktowali boiskowe warunki, a po upływie 20 minut wyszli na prowadzenie, gdy Bartosz Wiśniewski zachował przytomność umysłu w zamieszaniu powstałym na przedpolu Damiana Jaroszewskiego.
Były to wszak miłe złego początki. Miejscowi wyrównali jeszcze przed zejściem drużyn do szatni, a w 67 min skorzystali z fatalnej pomyłki, jaka przydarzyła się Marcinowi Cabajowi. Bramkarz Sandecji tak niefortunnie usiłował łapać dośrodkowaną piłkę, że wrzucił ją sobie do siatki. Przyjezdni nie mieli wyjścia: musieli się odsłonić, ruszając do próby odrobienia straty. Taktyka ta okazała się wodą na młyn dla wałbrzyszan. Umiejętnie bronili się (inna sprawa, że sędzia nie dostrzegł ewidentnego faulu w polu karnym na Arkadiuszu Aleksandrze), przy każdej nadarzającej się okazji ruszając z groźnymi kontrami. Dwie z nich przyniosły im powodzenie. Najpierw Adrian Moszyk znalazł się oko w oko z Cabajem i nie omieszkał skorzystać z tej sposobności, a wynik ustalił Marcin Morawski, który perfekcyjnie przymierzył po ziemi z wykonywanego z 20 m rzutu wolnego.
Obecny na meczu prezes Sandecji Andrzej Danek nie robił tragedii z porażki, wskazując na widoczny brak zgrania swej drużyny. - Oby takie błędy nie przytrafiły się w ligowym meczu z Zawiszą - powiedział.
Górnik Wałbrzych - Sandecja Nowy Sącz 4:1(1:1)
Bramki: D. Michalak 33, Cabaj (sam.) 67, Moszyk 70, Morawski 86 - Wiśniewski 20.
Widzów: 300.
Sędziował: Andrzej Chudy (Zabrze).
Górnik: Jaroszewski - G. Michalak, Orzech, Wojtarowicz, D. Michalak - Radziemski (46 Sobczyk), Morawski, WepaI, Moszyk - Rytko (18 Matuszak, 88 Polak), Zinke.
Sandecja: Cabaj - Wilczyński, Szymura, Mateusz Kowalski, Marcin KowalskiI - Szeliga (46 Szczepański), Petran, Mróz (46 Leśniak), Burkhardt (80 P. Kosiorowski) - WiśniewskiI, AleksanderI.
Dyrektor MORD-u chce ograniczyć ruch "elek" Przeczytaj!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!