Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ścieki w Libuszance. Kto winny?

Halina Gajda
Halina Gajda
Wzdłuż brzegów potoku zaczął osiadać śmierdzący szlam. Część opadła już na dno.
Wzdłuż brzegów potoku zaczął osiadać śmierdzący szlam. Część opadła już na dno. archiwum PZW MIasto-Gorlice
Wędkarze twierdzą, że przez lipińską oczyszczalnię, potok powoli zamiera. Gmina broni się mówiąc, że upały mocno utrudniają pracę urządzeń, a w tym przypadku dodatkowo doszło do awarii.

Iskrzy na linii gmina Lipinki - wędkarze. Pierwsi twierdzą, że do ostatniego zanieczyszczenia Libuszanki doszło na skutek awarii, drudzy zaś są przekonani, że wszystko, to celowe działanie.

Więcej, wędkarze grzmią, że życie biologiczne na kilkuset metrach potoku całkowicie zamarło, gmina przeciwnie: sprawdziliśmy, niczego podobnego nie było.

Wędkarze: zamurowało nas na widok rury

Było późne, upalne popołudnie, gdy strażnicy wędkarscy wybrali się w teren. Franciszek Witek i Zbigniew Brzozowski poszli wzdłuż Libuszanki. Chcieli sprawdzić stan potoku. Dotarli do granicy Lipinek i Wójtowej. Mówią, że mieli przeczucie.

- To, co zastaliśmy, dosłownie wryło nas w ziemię - opowiada Witek. - Z rury o średnicy kilkudziesięciu centymetrów wypływała ciecz, którą trudno mi do czegokolwiek porównać. Woda z oczyszczalni jest po prostu straszliwie brudna, a ta była jakby biała i strasznie cuchnęła - dodaje.

Strażnicy przeszli kilkadziesiąt metrów. Chcieli sprawdzić, co stało się z rybami.

- Na szczęście, pouciekały do czystej wody - dodaje Witek.

Wrócili w miejsce wypływu.

-Z rury, pod dużym ciśnieniem wciąż wypływała cuchnąca ciecz - opisuje dalej. - Trudno opisać, co to był za zapach, ale zupełnie niepodobny do ścieków czy nawet szamba - dodaje. Wędkarz dodaje, że wokół miejsca wylewu zaczęła się tworzyć warstwa gęstej, mazistej piany. Zaczęła się też zbierać na brzegach. Część osiadła na dnie.

Prezes nieugięty. Zapowiada konsekwencje

Strażnicy niezwłocznie poinformowali policję. Zapowiadają, że nie odpuszczą sprawie. I od razu sypią swoimi argumentami - że przecież z potoku w czasie upałów korzystają dzieci, rolnicy, którzy poją bydło. Twierdzą, że to nie pierwszy raz, a do podobnych sytuacji dochodzi tam zazwyczaj, gdy zapowiada się na burzę czy deszcz.

- To się tam dzieje systematycznie i jest uciążliwe nie tylko dla potoku, w którym życie zamiera, ale i mieszkańców Libuszy - twierdzi Łukasz Kosiba, prezes koła PZW Miasto Gorlice. - Nawet ci, którzy z wędkarstwem nie mają nic wspólnego, zwracają się do nas z prośbą o pomoc - dodaje.

Prezes jest nieugięty: zapewnienia, że wszystko się poprawi, słyszałem już wielokrotnie, ale wobec zaistniałej sytuacji, trudno takie deklaracje traktować poważnie.

- Wizyta strażników, akurat w tym czasie, nie była przypadkowa - zbliżała się burza, a w takich warunkach najlepiej pozbyć się ścieków - twierdzi wprost. - Wszystko mamy udokumentowane na zdjęciach i filmie - dodaje.

Kolejny raz powtarza z pewnością w głosie: na kilkuset metrach rzeka jest całkowicie pozbawiona życia od dawna, a na dnie spoczywają osady pozostałe po poprzednich zrzutach.

- Z gminą rozmawiać już nie będziemy, a sprawę kierujemy do odpowiednich organów - zapowiada. - Ujście oczyszczalni będziemy monitorować tak długo, aż gmina postanowi zainteresować się tematem - dodaje.

Komentuje dla nas
Doszło do skażenia instalacji

Czesław Rakoczy, wójt gminy Lipinki

Nie będę zaprzeczał, że doszło do wylewu nie do końca oczyszczonych ścieków do potoku Libuszanka. Natychmiast, gdy się o tym dowiedziałem, zleciłem zewnętrznej firmie, specjalizującej się w obsłudze urządzeń na oczyszczalniach ścieków analizę tego, co się stało. W tym samym czasie moi pracownicy sprawdzili koryto potoku. Nie znaleźli martwych ryb.

Wyszło natomiast na jaw coś innego - okazało się, że ktoś wlał do sieci kanalizacyjnej nieznaną bliżej substancję - chemiczną lub biologiczną - która doprowadziła do „przyduszenia” bakterii odpowiedzialnych za rozkład i oczyszczenie ścieków. Podkreślam: wszystko, co wypłynęło do Libuszanki, było mimo to częściowo oczyszczone. Nie uciekam od konsekwencji, ale mam żal do straży wędkarskiej, że w pierwszej kolejności nie powiadomiła mnie jako tego, który jest bezpośrednio odpowiedzialny za prawidłowe funkcjonowanie całej infrastruktury.

Gdy wiadomość dotarła do mnie, nie mogłem już niczego sam stwierdzić. Teraz mogę się tylko opierać na relacjach wędkarzy, podczas gdy moi podwładni twierdzą, że nie było mowy o żadnym celowym zrzucie. Mimo wszystko dołożę wszelkich starań, by wyjaśnić, kto zawinił w tej sprawie.

Gazeta Gorlicka

Posiedzenie Rady Miejskiej na rynku w Gorlicach

Tak kiedyś wyglądały Gorlice! [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]

Czytaj najnowsze informacje z Gorlic i okolic

WIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 2. Czym jest nakastlik?

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
>>> Zobacz inne odcinki MÓWIMY PO KRAKOSKU

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska