WIDEO: Trzy Szybkie
O zdarzeniu została poinformowana nowosądecka delegatura Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Jej pracownicy pojechali na miejsce. Zastali zastoiska przy brzegach, część zanieczyszczeń była jeszcze spieniona, cześć podmarznięta, zanieczyszczenia były widoczne gołym okiem.
- Gdy inspektorzy dotarli do celu, nastąpił kolejny zrzut ścieków z kolektora – relacjonuje Ewa Gondek, szefowa wspomnianej delegatury.
Pobrane zostały próbki. Widać było, że są zanieczyszczone, mają brązowo-brunatną barwę.
- Z takiego kolektora powinny płynąć oczyszczone ścieki – zaznacza Gondek.
Pod uwagę brane są różne możliwości, przyczyny incydentu – od pozbywania się ścieków przez nielegalne przyłącza do błędów w procesie ich oczyszczania. Po kontroli jednak okazało się, że urządzenia działają prawidłowo. Przyczyny trzeba szukać więc gdzie indziej.
- Zostały więc wzięte do badań próbki osadów z oczyszczalni – mówi Wacław Ligęza, burmistrz gminy Bobowa.
Jest podejrzenie, że sprawcami mogą być pasożytnicze nicienie. W takim osadzie potrafią narobić wiele szkód. Najbardziej obrazowo rzecz ujmując, mogą doprowadzić do tego, że ów osad, zamiast zbierać się na dnie zbiorników, w których zachodzi proces oczyszczania, zaczyna w nim pływać.
Przyczyną namnożenia się mogą być różne. Najczęściej może to być dopływ do oczyszczalni ścieków zagniłych, zawierających związki siarki. Wpompowanie takich do sieci kanalizacyjnej, destabilizuje cały proces oczyszczania. Kolejnym podejrzanym są tłuszcze, które – i tu znowu obrazowo – podciągają osad do góry. Gdy zamykaliśmy dzisiejsze wydanie Gazety Gorlickiej, wyniki badań próbek, zarówno jeśli chodzi o osady, jak i tych pobranych przez WIOŚ, nie były jeszcze znane.
- Jesteśmy zdeterminowani, by sprawę wyjaśnić do końca i znaleźć przyczynę – zapowiada stanowczo burmistrz Wacław Ligęza.
Czujny jest także sanepid. Wprawdzie kwestie rzek, to nie ich działka, ale jakość wody pitnej już tak. Jadwiga Wójtowicz, szefowa gorlickiej stacji zapowiada, że gdy tylko pojawi się jakieś niebezpieczeństwo w tej kwestii, będą działać.
Gmina Bobowa wdrożyła kontrole. Komisje będą sprawdzały firmy i zakłady produkcyjne, szczególnie te, które z racji profilu, muszą wywozić osady z separatorów do specjalistycznych oczyszczalni. Będzie weryfikowana cała dokumentacja z tym związana. Pod lupę będą brane również separatory, ich stan techniczny, skuteczność. Na wyniki tego rekonesansu też trzeba będzie poczekać. Inspektorzy pobrali także próbki z rzeki, żeby określić, jaki wpływ miały nieczystości na jej stan.
- Tu wiemy, że wody poniżej i powyżej miejsca zrzutu nie noszą śladów zanieczyszczenia, odczyn ph też jest w normie – podkreśla.
Tymi, którzy wszelkie wody mają na oku, niemal całą dobę, są wędkarze.
- Biała nie jest w tym wyjątkiem – mówi Franciszek Witek, strażnik rybacki PZW. - Wszędzie, gdzie tereny są zaludnione, jest dużo domów, zakładów produkcyjnych, są sieci kanalizacyjne, dochodzi do awarii – dodaje.
