https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Siedemnastoletni Mateusz Socha z Mszanki wytańczył mistrzostwo świata w jumpstyle

Marek Podraza
Mateusz Socha tańcem jumpstyle zainteresował się pięć lat temu. Systematyczna praca pozwoliła mu osiągnąć znaczący sukces.

O sukcesie 17-letniego Mateusza Sochy z Mszanki podczas Mistrzostw Świata w Jumpstyle w 2014 dowiedzieliśmy się ze strony Liceum Ogólnokształcącego w Bieczu, gdzie krótki zapis o treści "Uczeń klasy IIa Mateusz Socha zajął pierwsze miejsce w Mistrzostwach Świata w Jumpstyle w 2014 r. (World Jumpstyle League 2014) Gratulujemy!", zaciekawił nas oraz zainspirował do poszerzenia wiedzy o najlepszym tancerzu na świecie.

Mateusz jest niezwykle skromnym chłopcem i nie bardzo chciał się zgodzić na rozmowę z nami o tym sukcesie, ale w końcu się udało i opowiedział nam o swojej drodze do pierwszego miejsca. - Tańcem jumpstyle zainteresowałem się pięć lat temu. Było to w szóstej klasie podstawówki w Zespole Szkół nr 2 w Bieczu. Mieszkaliśmy wówczas w Bieczu. Hitem był wtedy znany teledysk "Freefall". Bardzo mi się spodobał. Słuchałem i oglądałem go setki razy i zacząłem próbować tańczyć w ten sposób jak ci chłopcy na teledysku. Bardzo mnie to wciągnęło i wciągało coraz bardziej. Zacząłem szukać wszelkich informacji o jumpstyle i osobach, które się interesują tym tańcem oraz tak tańczą. Za wiele ich nie było, ale internet jest kopalnią wiedzy - opowiada nam Mateusz. I tak trafił na forum dyskusyjne strony www. jumpstylepolska.pl. Tam nawiązał pierwsze kontakty i znajomości z osobami interesującymi się jumpstyle.

- W 2009 roku właśnie poprzez to forum dyskusyjne nawiązałem kontakt z Adrianem Zającem z Jasła. To był pierwszy znajomy, który tańczył jumpstyle. Przyjaźnimy się do tej pory. Zaczęliśmy razem tańczyć. Liczy się tutaj kreatywność i trzeba mieć bardzo dobrą kondycję fizyczną i poczucie rytmu. Wymyślamy różne kombinacje, dobieramy muzykę i bawimy się wspaniale - mówi Mateusz Socha.

Czas mijał, Mateusz tańczył i zdzierał kolejne buty, bo jak podkreśla, to właśnie buty najczęściej się niszczą podczas tańca. Próbował swoich sił w różnych konkursach i pokazach i w 2011 wystartował w międzynarodowej lidze czeskiej. - Uczestnictwo w tej lidze polegało na tym, że musieliśmy wysłać do organizatorów nagrany filmik z własnym układem, wprawdzie krótkim, ale żeby go wypracować, trzeba było wykonać setki prób. Swoje tańce trenowałem na placu szkolnym przed biecką "jedynką" oraz w domu. Jumpstyle to bardzo młody taniec, który przywędrował do nas z Belgii i Holandii i ściśle jest związany z muzyką hardstyle - wyjaśnia nasz tancerz i dodaje.

- W Polsce zaczął być popularny od 2005 roku i rozwija się coraz bardziej. To bardzo energiczny taniec, w którym podstawowym elementem są, jak sama nazwa wskazuje, podskoki, w trakcie których wykonuje się różne triki. Komisje konkursowe oceniają dobór muzyki, dynamikę, technikę i kreatywność. Moje skaczące układy zostały wysoko ocenione w lidze czeskiej, a to mobilizowało do dalszej pracy - mówi dalej Mateusz.

Wraz ze znajomymi jeździł na zloty jumperów z całej Polski. Polacy mają w tym stylu tańca duży wkład. Wymyślili bardzo wiele figur, które istotnie go wzbogaciły. Polscy tancerze są także bardzo cenieni, ich występy plasują nasz kraj w pierwszej trójce w międzynarodowych zawodach, a zloty są doskonałą okazją, by zintegrować środowisko tancerzy. Niektórzy utrzymują na co dzień kontakt przez sieć i portale społecznościowe, ale spotkać się mają okazję tylko raz na kilka miesięcy właśnie na takich zlotach. - Na jeden z większych zlotów do Krakowa przyjeżdża ponad 300 tancerzy. Tańczymy wszyscy razem, wymieniamy doświadczenia, kontakty. Jest na nich wspaniała i przyjacielska atmosfera - dodaje Mateusz Socha. Zanim wygrał mistrzostwa świata, rok wcześniej był najlepszy w lidze polskiej, na placu boju pozostawił ponad 300 utalentowanych tancerzy.

Mateusz tańczy nie tylko solo, ale i w grupie sportowej o nazwie Atomic Destination Team - Jumpstyle, w skład której wchodzą: Łukasz Buda "Effect", Mateusz "Sosho" Socha, Łukasz Skiba "Kajtek", Kuba Moczarski "Chicken", Kamil Kowalski "Kadze", Michał Polit "Grosio", Dawid Zapała "Wiewiór", Patryk Szurlej "FreZ". - Są to tancerze z Krakowa, Rzeszowa, Lublina, Siedlec, Gliwic, Kielc, Przemyśla i oczywiście mojej Mszanki. Organizatorem ubiegłorocznych mistrzostw świata była Rosja. Aby dostać się do nich, trzeba było przejść eliminacje. Polegało to na tym, że do organizatorów wysyłaliśmy filmiki z własnymi układami i komisja na ich podstawie oceniała nasze umiejętności. Tak dotarłem do fazy finałowej, gdzie zostało 128 najlepszych tancerzy z całego świata. Wszystkie swoje układy nagrałem na placu przed biecką jedynką na tle biało-czerwonej flagi, którą trzymali moi koledzy - opowiada o swoim udziale w mistrzostwach i przygotowaniach do nich.

Walka w tej stawce była zacięta. O rywalizacji i zajętych miejscach uczestnicy mistrzostw dowiadywali się drogą internetową. Oczekiwanie na informację dodawało emocji i każdy tancerz czekał z niecierpliwością na informacje od komisji. Mateusz nie przypuszczał, że zajdzie tak daleko. - Gdy dotarłem do ścisłej czołówki, czyli do półfinałowej czwórki, byłem szczęśliwy. W gronie najlepszych tancerzy był także Rosjanin i to z nim przyszło mi walczyć w półfinale. Nie liczyłem na zwycięstwo, a tu taka miła niespodzianka. Okazało się, że komisja uznała, iż mój taniec był lepszy i w taki sposób dostałem się do finału. Tutaj zmierzyłem się z Meksykaninem Ponce. Był starszy ode mnie i prezentował bardzo wysoki poziom - opowiada dalej Mateusz.

Wyższy poziom zaprezentował jednak nasz siedemnastolatek z Mszanki i to on został mistrzem świata. - Ogromna radość i satysfakcja z tego, co się robi. Cieszę się cały czas z tego sukcesu i dalej pracuję nad nowymi układami. W nagrodę dostałem 100 dolarów, a puchar i dyplom dojdą pocztą, bo oficjalnego wręczenia nie było. To ciężka praca. Trenuję średnio dwie, trzy godziny codziennie. Wspiera mnie w tym moja dziewczyna Klaudia, którą też namówiłem do tego tańca. Rodzice popierają mnie w tym, co robię. Taniec jest dla mnie nie tylko pasją, ale i formą odpoczynku, zapominam o wszystkich problemach i co jest jeszcze bardzo ważne - to wspaniała forma spędzenia wolnego czasu i nawiązania kontaktu z wieloma ludźmi z całego świata - opowiada Mateusz.

Aby uprawiać ten styl tańca, trzeba mieć luźne spodnie, koszulkę, bluzę, trochę twardego podłoża i bardzo dobre buty. - Najlepiej sportowe z twardą podeszwą. Najwięcej bowiem pracują nogi. Zdarzają się czasem upadki i kontuzje. Mnie też się przytrafiły. Najbardziej narażone są kostki. Jak zaczynałem tańczyć na placu przed szkołą, wiele osób przychodziło popatrzeć z ciekawości, o co w tym wszystkim biega. Niektórzy próbowali tańczyć razem i to mnie cieszyło najbardziej. O pierwszym miejscu nie chciałem nikomu mówić, bo nie lubię się chwalić. Wiedzieli koledzy i przez przypadek usłyszała nasza pani w szkole i wszystko się wydało. Cieszę się, że dzięki temu mam okazję promować ten taniec i polecam go każdemu, choć najczęściej tańczą go chłopcy, ale dziewczyny też próbują - dodaje na koniec nasz tancerz.

Filmik z mistrzowskimi układami tanecznymi w wykonaniu Mateusza podczas finału obiega cały świat i ma już ponad siedem tysięcy odsłon. Nie brak też w komentarzach gratulacji i słów uznania za dobraną muzykę oraz styl. My również gratulujemy i życzymy kolejnych sukcesów.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

j
ja
podajcie link gdzie mozna zobaczyc jak tanczy
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska