https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Słowackie Tatry jak włoskie Dolomity?

Ł. Bobek, P. Bolechowski
W Tatrach powstanie pierwsze przejście typu via ferrata (to z włoskiego "żelazna droga"), czyli szlak dla celów autoasekuracji wyposażony w stalową linę, stopnie, drabinki i mosty. Znajdzie się na wysokości 2300 m między Lodową Przełęczą, a Czerwoną Ławką po stronie naszych południowych sąsiadów.

Słowacy chcą z tego zrobić kolejną atrakcję turystyczną, która przyciągnie wykwalifikowanych turystów z Polski. Do tej pory takie szlaki istnieją w Austrii, Niemczech, we Włoszech i Szwajcarii.

Wędrujący takimi szlakami turyści muszą być wyposażeni w uprząż i lonżę, która jest wpięta do stalowej liny.
W Polsce i na Słowacji nie było podobnego szlaku, a jedynie są trasy wyposażone w łańcuchy. To m.in. Orla Perć czy podejście na kopułę Giewontu. Ćwiczebna trasa z via ferratą znajduje się w Tatrzańskiej Kotlince na Słowacji. Jednak jest ona bardzo krótka i nie znajduje się w górskich fragmentach szlaku, a w kamieniołomie.

- To będzie pierwsza via ferrata nie tylko w Tatrach Wysokich, ale i na całej Słowacji. Uzgodniliśmy już z władzami Tatrzańskiego Parku Narodowego, że można zrobić taki szlak - mówi Lenka Matasovska z Organizacji Turystycznej Tatr Wysokich. Słowacka via ferrata ma być wyposażona w stalową linę, drabinki i stalowe stopnie. - Ile dokładnie będzie zabezpieczeń i jak długa będzie lina, tego na jeszcze nie wiem. Pewne jest, że szlak zostanie udostępniony jeszcze tego lata - mówi Matasovska.

Słowacy traktują nową inwestycję jako kolejną atrakcję turystyczną, tym razem jednak skierowaną do doświadczonych turystów, w tym głównie tych z Polski.

Słowacki pomysł jednak nie bardzo przypadł do gustu polskiemu środowisku taternickiemu. Władysław Cywiński ratownik TOPR uważa, że Tatry to nie góry, w których można tworzyć szlaki typu via ferrata. - To nie włoskie Dolomity. Tam takie rozwiązania stosuje się na niemal pionowych ścianach, gdzie inaczej nie dałoby się ich pokonać - mówi Cywiński. Wie, że pojawiały się pomysły, by zrobić coś podobnego na Orlej Perci.

- Ten szlak jednak nie jest jednak taki trudny. Nie ma tam tylu wypadków, by stosować podobne rozwiązanie. To nie ma sensu - uważa. Jak dodaje, takie ułatwienia w Tatrach mogłyby być tworzone na bardzo trudnych ścianach - np. na Kazalnicy.

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

J
Jacek
Świetny pomysł. Zdecydowanie uważam że tak powinna być zabezpieczona cała orla perć plus miejsca podejściowe typu Zawrat. Wędrówka po górach ma być przyjemnością i walka z własną słabością a nie walką o życie. Już nie chodzę w wysokie Tatry. Za bardzo boję się kontaktu (ich braku myślenia i lekkomyślności) z rodakami w adidasach, sandałach i w bejsbolówkach na głowie.
Zupełnie nie rozumiem oporu "środowisk taternickich" choć jak by się temu bliżej przyjrzeć to może to tylko zwykli uzurpatorzy którzy przypisują sobie prawo reprezentowanie tej grupy...
m
malibu1
jak zwykle tylko niekonstruktywna krytyka z naszej strony
P
Piotr Guzik
Popieram gorąco ten pomysł .Turyści wysokogórscy to jednak nie to samo co tzw. środowisko taternickie.
m
marek popiela
To ze ktos przyczepi do sciany metalowa linke wcale nie spowoduje ze ze Slowackich Tatr zrobia sie od razu Dolomity. Co za kretynskie porownanie i idiotyczny sposob myslenia. To ze w Polsce wybudowali budy MCDonalda wcale nie spowodowalo ze Polska stala sie Stanami Zjednoczonymi a to ze w Chicago Goralenvolk sprzedaje kielbase nie stanowi faktu ze jest tam Podhale.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska