Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Smarzowski: Po nakręceniu "Róży" musiałem odreagować [WYWIAD]

Redakcja
Wojtek Smarzowski: Chciałem zrobić film o korupcji
Wojtek Smarzowski: Chciałem zrobić film o korupcji Andrzej Banaś
- Robię takie filmy, jakie chciałbym zobaczyć. Zawsze, gdy kończę film, pada pytanie o gatunek - "Co to za kino pan zrobił panie Smarzowski". Dopiero wtedy zaczynam nad tym myśleć. - mówi Wojtek Smarzowski, reżyser "Drogówki". Rozmawia Rafał Stanowski.

Pół żartem, pół serio - nie obawiasz się, że będziesz teraz na celowniku polskiej drogówki?
Film przed premierą obejrzało kilku policjantów. Odebrali go fajnie, patrzyli na akcję, wciągnęła ich fabuła, historia. Nie odebrali tego do siebie. Traktowali to jako opowieść szerszą, mówiącą nie tylko o drogówce.

Jak skomentowali Twój film?
Powiedzieli, że to, co pokazuję, jest wiarygodne, ale takie sytuacje miały rację bytu kiedyś, w nieodległej przeszłości, a nie teraz. Teraz w radiowozach są kamery...

Kręcąc "Wesele", oglądnąłeś najpierw wiele filmów z prawdziwych wesel. Czy teraz zrobiłeś sobie seans z policyjnymi taśmami wideo?
Nie (śmiech). W napisach końcowych umieściłem tekst, że wszystkie sytuacje zostały wymyślone. Pozbierałem różne doświadczenia, rozmawiałem ze znajomymi. Na potrzeby filmu zaadaptowałem też afery, o których informowały media.
Lubisz w ogóle kino policyjne?

"Drogówka" to film kryminalny z rozbudowanym komediowo-obyczajowym początkiem. Kompletnie nie interesuje mnie kino gatunkowe.

Ale mam wrażenie, że grasz z regułami gatunku. Tu nie ma prostego podziału na dobrego i złego glinę.
Nie projektuję tego. Robię takie filmy, jakie chciałbym zobaczyć. Zawsze, gdy kończę film, pada pytanie o gatunek - "Co to za kino pan zrobił panie Smarzowski". Dopiero wtedy zaczynam nad tym myśleć.

Skąd zatem temat policji drogowej?
Chciałem zrobić film o korupcji, więc krótka była droga do tylnego siedzenia w radiowozie. Ważne jest też, że są ci, którzy biorą i ci, którzy dają. Mamy miecz obosieczny. Ci, którzy jeżdżą samochodami, zetknęli się raczej z taką sytuacją.

Bartłomieja Topę obsadziłeś po raz drugi w roli policjanta. To dlatego, że wcześniej sprawdził się w takiej kreacji w "Domu złym"?
To przypadek. Po prostu chciałem pracować z Bartkiem. Dość często się spotykamy w pracy, nakręciliśmy razem Teatr Telewizji "Kuracja", a także "Wesele" oraz "Dom zły".

Masz grupę swoich ulubionych aktorów, którzy błyszczą w Twoich filmach. W "Drogówce" znów oglądamy Mariana Dziędziela, Arkadiusza Jakubika czy Lecha Dyblika, w charakterystycznych, mięsistych kreacjach.
Wynika to stąd, że historie, które opowiadam, dzieją się na kilku planach. Ci sami aktorzy mogą zagrać na drugim, trzecim planie, a potem wrócić na pierwszy. Otaczam się aktorami, którzy dają mi poczucie bezpieczeństwa. Lubię do nich wracać. Czasem też poznaję nowych, stosunkowo niedawno na przykład spotkałem się z Marcinem Dorocińskim. Poprosiłem go, by zagrał również w "Drogówce", a teraz, choć miał niewiele czasu, także w kręconym właśnie w Krakowie "Aniele". Przyzwyczajam się do aktorów.

Po raz pierwszy postawiłeś za to na wschodzącą gwiazdę Julię Kijowską. Miała podwójnie trudną rolę: grała wraz z aktorami, którzy świetnie Cię znają. W czasie większości scen była też jedyną kobietą na planie.
Podczas kręcenia musieliśmy zderzyć się z testosteronem, z męskim światem policji. Ona musiała to wszystko udźwignąć. Jej rola nie była bardzo precyzyjnie określona w scenariuszu, troszkę się rozwijała podczas naszych wspólnych rozmów. Nie żałuję, dlatego powierzyłem Julce dużą rolę w "Aniele".

Mówi się, że jesteś reżyserskim umysłem ścisłym, który na etapie scenariusza precyzyjnie planuje, co i kiedy się wydarzy.

Scenariusz, jego konstrukcja, jest istotny. Poświęcam na to sporo czasu. Spotykam się z aktorami, obgadujemy motywacje bohaterów, ustalamy stan, w którym jest postać w danej scenie. W obrębie tego aktorzy mogą później wiele zaproponować. Ja pełnię rolę kogoś na kształt kierownika, który ingeruje wtedy, gdy coś idzie w inną stronę. Daję aktorom swobodę i zaufanie. Im częściej robię filmy, tym mniej chcę kontrolować. Ufam ludziom. To potem procentuje. Dotyczy to nie tylko aktorów, ale wszystkich moich najbliższych współpracowników. Film jest robotą zbiorową.

Opowiadasz o policjantach używając mocnych środków: szybkiego montażu, ujęć kręconych z ręki. To nowość w Twoich filmach, zwłaszcza w porównaniu do poprzedniej "Róży".
"Drogówka" wyglądałaby inaczej, gdybym wcześniej nie nakręcił "Róży". Musiałem odreagować, także formalnie. Dzięki temu, że "Drogówka" jest innym filmem niż "Róża", mogłem dość szybko ją nakręcić. Teraz jest podobnie - "Anioł" jest zupełnie odmiennym filmem. Nie mógłbym opowiadać podobnych historii jedna po drugiej.

"Drogówka" zaczyna się od sekwencji z imprezy, która przypomina amatorskie nagranie wideo. Czy to autocytat z "Wesela"?
Może to wyglądać na autocytat, ale nie takie miałem zamierzenie. W każdym filmie zderzam faktury. Oprócz "Róży", gdzie nie znalazłem pretekstu, by to robić. "Drogówka" jest też trochę o kamerach, które nas filmują wszędzie i zawsze, które mogą nas zniszczyć lub nam pomóc.

W Krakowie kręcisz właśnie "Anioła". Kręci się tu lepiej czy gorzej niż w Warszawie, gdzie powstawała "Drogówka"?
Bez wazeliny lepiej niż w Warszawie. W "Drogówce" miasto pełniło też bardziej rolę bohatera, niż Kraków w "Aniele". Nie umiem nakręcić widokówki. Opowiadam historię przez bohatera, Kraków znajdzie się w tle. Wiele będzie się działo w umyśle głównej postaci.

Rozmawiał Rafał Stanowski

Wybierz najlepsze zdjęcie naszych fotoreporterów 2012 roku [GALERIA]


Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska