Apel o wsparcie pojawił się na społecznościowym profilu jednostki kilka godzin po tym, gdy wrócili z akcji ratunkowej po ulewach i burzach, które przeszły nad regionem. Okazało się, ze pękł zbiornik na wodę. Kluczowy element każdego strażackiego wozu bojowego.
- Po 50 latach dzielnej służby w różnych jednostkach nie nadaje się już do naprawy – mówi ze smutkiem Władysław Gromala, prezes OSP w Smerekowcu. Bez sprawnego auta jesteśmy wyłączeni ze wszystkich akcji gaśniczych – załamuje ręce.
Mali, ale zawsze gotowi do działania
Bojowy star miał już swoje lata, ale dawał radę w niełatwym terenie. Wszystko skończyło się 29 czerwca. - Nie ma sensu naprawiać, bo koszt byłby większy, niż warta całe auto – dodaje Gromala. Jednostka w Smerekowcu nie jest specjalnie liczna – w sumie liczy 22 druhów wliczając w to młodzieżową drużynę. Są wszędzie, gdzie trzeba – powodzie, pożary, wypadki, honorowa warta przy Grobie Pańskim, organizacja dziecięcego festynu, w czasie pandemii dezynfekcja miejsc publicznych, a kilka lat temu przez całą noc czekali z gorącą herbatą na pielgrzymów Ekstremalnej Drogi Krzyżowej. W 2015 roku założyli młodzieżową drużynę pożarniczą, pierwszą w historii jednostki. Wtedy też trafił do nich popsuty dzisiaj star.
- Jednostka ze Smerekowca jest jedną z najmniejszych w powiecie. Nie należy do KSRG, ale są zawsze gotowi do działania, a co jeszcze ważniejsze – uczenia się – komentuje Przemysław Wszołek, sekretarz zarządu powiatowego OSP w Gorlickiem. - Jeszcze kilka dni temu brali udział w ćwiczeniach strażackich w lasach. Dbali o swój wóz bojowy, jak tylko mogli najlepiej. Remontowali, pilnowali, by było sprawny. Zważywszy na wiek samochodu, pewnie nie było to łatwe z racji choćby braku dostępności części zamiennych – dodaje.
Daleko od centrum powiatu
Jednostkę wspierają mieszkańcy. W internetowych komentarz piszą: głowa do góry, będzie dobrze, trzymamy kciuki. Są i tacy, deklarują, że przeszukają garaże w poszukiwaniu części zamiennych. Wieś bez mobilnych strażaków się nie obejdzie.
- Każda jednostka jest dla nas na wagę złota, bo gmina Uście jest terytorialnie jedną z największych w Polsce – podkreśla z mocą Marek Oleś, członek zarządu gminnego OSP w Uściu Gorlickim. - Od Gorlic dzieli nas kilkadziesiąt kilometrów, więc gdy się dzieje coś złego – pożar, zalana piwnica, studnia, powalone drzewa, wypadki czy cokolwiek innego – to nasze OSP są pierwsze na miejscu. Luka, która teraz powstała w tym swoistym lokalnym podziale bojowym jest dla nas nie lada zmartwieniem. Na pewno pomożemy druhom ze Smerekowca w staraniach o nowy wóz – dodaje.
Trzeba tutaj wiedzieć, że „nowy” nie oznacza auta z linii produkcyjnej za setki tysięcy złotych. Druhowie ze Smerekowca znaleźli już potencjalnego następcę stara. To używane auto z innej jednostki.
