https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Soczi 2014. Dzisiaj ceremonia otwarcia. Taka jak cała impreza: najdroższa. Mówią też, że najlepsza

Przemek Franczak z Soczi
Cały świat krytykuje igrzyska w Soczi i cały świat nie może się doczekać, żeby je zobaczyć. Jak na ironię, w obu przypadkach z tego samego powodu. Niesłychany przepych tej imprezy nas jednocześnie odrzuca i przyciąga, budzi niesmak i zaciekawienie. Trochę jak z disco polo - wszyscy się krzywią i psioczą, jednak większość do rytmu tupie nogą.

Te igrzyska wzbudzają wielkie kontrowersje, ale się spodobają. I nie tylko dlatego, że lubimy kicz, a w Soczi jest go w nadmiarze. To są igrzyska skrojone pod media - wszystko blisko, na wyciągnięcie ręki i ładnie prezentujące się przed kamerą. Niedogodności, fuszerki - są, oczywiście, tropią je i śmieją się z nich wszyscy. Ale wpadki były wszędzie - i w Vancouver, i w Turynie. To jednak Rosjanie wybudowali sobie olimpijski park, z sześcioma olbrzymimi, efektownymi halami w jednym miejscu. Tuż obok wioska olimpijska, po drugiej stronie centrum prasowe. Szybkim krokiem całość można obejść w trzy kwadranse. Sportowcy na treningi idą spacerem. Albo jadą na rowerze.

Dojazd z hoteli tutaj czy na Krasną Polanę, gdzie jest górskie centrum igrzysk, nie stanowi żadnej trudności. Kolej, autobus - do wyboru, do koloru. Nowa droga, nowe tory, gdzieś w tle coraz mniej słyszalne głosy o ekologicznej katastrofie zafundowanej regionowi. Korki? Nie ma, od dwóch tygodni po Soczi mogą poruszać się tylko pojazdy z miejscowymi rejestracjami. Tyle że w Adlerze, dzielnicy, w której znajduje się olimpijski park, mieszkańców prawie już nie ma. To miejsce opanowane przez dziennikarzy, oficjeli, sportowców, wolontariuszy i policjantów.

Kiedy zacznie się show, a więc już teraz, etyczne wątpliwości szybko zejdą na drugi plan, podobnie jak dyskusja o sensie wydawania tak gigantycznych pieniędzy na sportową imprezę. Park olimpijski przestanie być wyrzutem sumienia po przesiedlonych ludziach, a stanie się pocztówkowym widokiem, chętnie pokazywanym przez telewizje całego świata.

Od polityki może na stałe nie uciekniemy, ale też chyba wcale tego nie chce fundator całej zabawy - prezydent Władimir Putin.
W Soczi w każdym razie wszystko ma być najdroższe, największe i najwspanialsze. Dzisiejsza ceremonia otwarcia też (początek o godz. 17.14 polskiego czasu). Koszt - 52 miliony dolarów. W hali "Fiszt" ma wystąpić ponad pięć tysięcy artystów, w tym liczący tysiąc gardeł dziecięcy chór. Tytuł przedstawienia: "Sny o Rosji".

Najkosztowniejszym snem Putina była droga do Krasnej Polany. Niewykluczone, że w ogóle był to najdroższy metr kwadratowy asfaltu w dziejach drogownictwa. 9 miliardów dolarów, nawet biorąc pod uwagę skalę wyzwania, konieczność wykonania kilku tuneli, to trochę sporo. Rosyjska wersja magazynu "Esquire" wyliczyła, że można by za tę kwotę wyłożyć tę drogę na całej jej długości i szerokości 1,1- centymetrową warstwą najlepszego kawioru, 22 centymetrami fois gras, sześcioma trufli i dziewięcioma pociętymi torebkami od Louis Vuittona. Towary luksusowe wybrano nie przez przypadek. Te igrzyska po prostu chcą za luksusowe uchodzić.

Jedzie się przyjemnie. Tu też nie ma ruchu. Kilka razy tylko autobus musiał zjechać na pobocze, bo z naprzeciwka środkiem jezdni pędziły policyjne kawalkady, eskortujące chyba ważnych oficjeli.

Tak to się robi w Rosji.

Fortuna idzie też ochronę igrzysk, groźby zamachów terrorystycznych ze strony ekstremistów z Północnego Kaukazu zrobiły swoje. Patroli jest mnóstwo, wojsko, FSB. Mobilizacja pełna, choć na razie nie jest to uciążliwe. Wprawdzie przy obiektach bramki i skanery jak na lotniskach są wszędzie, a kontrole częste, ale to normalna procedura na każdych igrzyskach. To, co różni w tym zakresie Soczi od Londynu czy Vancouver, to sterylność tego miejsca. Teren wielkości małego miasteczka, którego granicę z jednej strony wyznacza Morze Czarne, a z drugiej autostrada, wygląda jak otoczony kordonem sanitarnym. Kibice na razie nie byli tu wpuszczani, a po ulicach i nowo wybudowanych osiedlach pozamienianych na hotele hulał wiatr. Gdzieniegdzie trwają jeszcze prace wykończeniowe, czasem pojawiają się bezdomne psy, których mimo niehumanitarnych starań nie zdążono usunąć z oczu gości.
- Jeszcze kilka miesięcy temu był tu tylko kurz i pył - opowiada Tatiana, rosyjska dziennikarka, szerokim ruchem ręki pokazując dziesiątki kilkupiętrowych domów. - Nie wierzysz? To popukaj w ścianę, zobaczysz, z czego to jest zrobione - śmieje się.
Później spełnię jej prośbę, ale ściana wygląda solidnie. - To było budowane na wariackich papierach. Czy podoba mi się idea tego, co się tutaj stało? To bardzo trudne pytanie - zamyśla się i zmienia temat.

Od dziś takie dyskusje i tak ucichną. Do głosu dojdą sportowcy. Dla nas to mają być wyjątkowe igrzyska. Gry wstępnej nie będzie, emocje gwarantowane od pierwszego dnia: już w sobotę Justyna Kowalczyk, której kontuzjowana stopa stała się w ostatnim czasie sprawą wagi narodowej, startuje w biegu łączonym. Dzień później na mniejszej skoczni rywalizować będą Kamil Stoch i spółka. Złoty medal waży aż 686 gramów. To się nazywa wyzwanie wagi ciężkiej.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
Mada
Otwarcie było dynamiczne, a co najważniejsze każdy mógł coś dla siebie znaleźć. Odnoszę wrażenie, że cokolwiek nie byłoby zrobione przez Rosjan i tak byłoby krytykowane. Dodam, że z Rosja nie mam nic wspólnego ani zawodowo ani osobiście.
o
obserwator wydarzenia
Ta ceremonia otwarcia była naprawdę nudna. Brak było takie ogólnego wykończenia, pomijając to, że jeden płatek się nie otworzył, bo to detal. Dla mnie (nie wiem jak dla innych) za dużo rzeczy zostało wyświetlanych na płycie stadionu. Pamiętając inne otwarcia igrzysk ,tego w tak ogromnej mierze nie było. Choreografia również nie precyzyjna. Oczywiście balet rosyjski swoją drogą. Poza tym we wcześniejszych olimpiadach wiele konstrukcji wychodziło z płyty tu ledwie renesansowe kolumny podczas owego baletu i budynki w czasie wspaniałego czasu komunistycznego Związku Radzieckiego. Większość budowli wychodziło z boku stadionu i wracało. Krytykować każdy potrafi, ale są również udane sceny. Świetny pomysł z tymi płatkami śniegu, które przemieniają się w koła olimpijskie (szkoda tego błędu). Wchodzenie reprezentacji Przez mapę ich kraju również ciekawe. Prowadzenie całej ceremonii przez 11-letnią dziewczynkę zasługuje też na uwagę (wyobraźcie sobie zamiast niej jakiegoś polityka). Alfabet, Balet i cały plan odysei też interesujący. Napisałem plan, bo były niedociągnięcia pokazane jako piękna rosyjska historia. Na koniec zapalenie znicza olimpijskiego większość osób uznaje za mało niespodziewane, dla mnie okazało dobrym pomysłem. Mam więc mieszane odczucia do tej ceremonii otwarcia zimowej olimpiady 2014 w Soczi.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska