Soczi 2014. Polki daleko od medalu. Słabe narty, forma i nerwy

23-letnia Polka wbiegła na ostatnie, czwarte strzelanie jako siódma. Wcześniej nie pomyliła się ani razu. Temperatura na chwilę się podniosła, bo wyprzedzające ją rywalki nie były bezbłędne. Tyle że Hojnisz nie skorzystała z okazji. Dwa "pudła" zepchnęły ją na 19. miejsce.

- Zdawałam sobie sprawę, w jakiej jestem sytuacji, że jest szansa. I być może to też spowodowało, że moja głowa, moje strzelanie nie były takie, jak bym chciała. Niewiele razy byłam w takiej sytuacji, brak mi w takich momentach opanowania - opowiadała. - Czy takie rzeczy się rozpamiętuje? Ja na szczęście jestem takim typem, że szybko o czymś takim zapominam. Szybko koncentruję się na kolejnym starcie. Medal mógł być, ale go nie ma. Trzeba to zaakceptować. Do Soczi przyjechałam po doświadczenie, to dla mnie ogromna impreza i przeżycie. Chcę się tym trochę bawić, a na pewno dużo się nauczyć - mówiła młoda zawodniczka.

Na starcie najodważniej o sukcesie mogła myśleć Weronika Nowakowska-Ziemniak. Po sprincie była siódma, stratę do najlepszych miała niewielką. Szybko jednak okazało się, że podium jest poza zasięgiem.

- I nie chodzi nawet o "pudło" na pierwszym strzelaniu. Nie czułam się zbyt dobrze, liczyłam na lepszą dyspozycję swoją i nart. Już na pierwszym okrążeniu wiedziałam, że coś jest nie tak. Żal? Wydaje mi się, że powalczyłam, na ile mogłam. Przy tym, co działo się na trasie, na podium nie było szans - mówiła. Do mety dobiegła na 20. pozycji.

Hojnisz też dała do zrozumienia, że jej narty nie pracowały jak należy. - Nie chcę całej winy zwalać na nie, ale troszkę można. W porównaniu do innych zawodniczek mogłyby pracować lepiej. Nie tylko nasza niemoc nie pozwoliła nam walczyć, ale też inne kwestie - przekonywała.

Żadnych wymówek nie szukała Krystyna Pałka. Dużo czasu zajmowało znalezienie na liście wyników jej nazwiska, było nie było wicemistrzyni świata w tej konkurencji. 34. pozycja, bardzo daleka. Biatlonistka z Czerwiennego z trudem odpowiadała na pytania dziennikarzy. Chwilami trząsł się jej głos.

- Nie jestem zadowolona, nie trafiłam tutaj z formą - przyznała otwarcie. - Przygotowania nie były złe, dziewczyny biegają dobrze, tylko ja nie. Będę starała się walczyć do końca i... Nie była już w stanie powiedzieć wiele więcej.

Jeszcze mniej słów padło z ust Magdaleny Gwizdoń (36. miejsce). - Nie będę z panami rozmawiać - rzuciła w biegu.
Złoty medal zdobyła Białorusinka Daria Domraczewa. Wygrała z dużą przewagą, ostatnie sto metrów jechała już z flagą i pozdrawiała publiczność. Wyprzedziła Norweżkę Torę Berger i Słowenkę Teję Gregorin. Słowaczka Anastasija Kuzmina, która na trasę wybiegła jako pierwsza (złoty medal za sprint odebrała dzień wcześniej w parku olimpijskim), skończyła zawody na 6. pozycji.

Następny start już w piątek - bieg indywidualny na 15 km. - Na tym teraz musimy się skupić. Chcieliśmy się cieszyć po biegu pościgowym, nie udało się, więc musimy zachować zimną krew - podkreślała Nowakowska-Ziemniak. - Różnie w życiu bywa. W sprincie nie wszedł mi jeden strzał, taki kant, pół na pół. Kuzminie taki strzał się zamknął. Ona ma złoto, a mnie to wiele kosztowało. Trochę szczęścia trzeba mieć. I mam nadzieję, że jeszcze przyjdzie mój dzień.

Wyniki
Bieg pościgowy kobiet (10 km): 1. Daria Domraczewa (Białoruś) 29.30,7 (1 runda karna), 2. Tora Berger (Norwegia) strata 37,6 s (1), 3. Teja Gregorin (Słowenia) 42,0 (1), 4. Gabriela Soukalova (Czechy) 47,6 (1), 5. Walja Semerenko (Ukraina) 52,9 (1), 6. Anastasija Kuzmina (Słowacja) 58,4 (2)... 19. Monika Hojnisz 1.43,3 (2), 20. Weronika Nowakowska-Ziemniak 1.54,7 (2), 34. Krystyna Pałka 3.25,6 (3), 38. Magdalena Gwizdoń 3.43,6 (2) - wszystkie Polska.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+