Z poprzedniego sezonu zostali tylko Mateusz Szczepaniak i Patrick Hougaard (z tym, że Duńczyk nie wystąpił w tym sparingu). Do drużyny dołączyli natomiast: Ernest Koza (jeździł już w nowohuckich barwach), Brytyjczyk Scott Nicholls, Duńczycy Claus Vissing i Nicolai Klindt, a także, niedawno, junior Eryk Borczuch. Jak mówił trener Adam Weigiel, o formę trzech pierwszych jest spokojny, natomiast w przypadku pozostałych jest niewiadoma.
- Przygotowaliśmy tor, który miał trochę zaskoczyć zawodników. O tej porze roku raczej takich nie ma. Chcieliśmy, aby trzeba było wykazać się technicznymi umiejętnościami jazdy, a nie tylko przygotowaniem fizycznym i __dobrym silnikiem - mówi Weigel. - Trenowaliśmy tuż przed meczem, razem z zawodnikami z Lublina. Chodziło o to, żeby rywale też się wcześniej dopasowali do warunków i byli trudnym przeciwnikiem.
Koza i Szczepaniak byli w sparingu najlepsi w krakowskiej drużynie (choć pojechali tylko w 4 biegach). Jak mówi Weigel, Duńczycy i Nicholls potrzebowali czasu, aby znaleźć odpowiednie ustawienia, a w końcówce jeździli już dobrze. Borczuch, mieszkający na co dzień w Anglii, wypadł na ich tle słabo, lecz od 17-latka, który dopiero zaczyna poważną żużlową przygodę, nie należy wymagać zbyt wiele.
Zresztą trener podkreśla, że wynik drużyny, jak i nawet indywidualny dorobek zawodników, nie był w tym przypadku najważniejszy. Kluczowe było testowanie sprzętu oraz sprawdzenie, jak żużlowcy reagują na zmieniające się warunki na torze.
- Jedni potrzebowali więcej czasu, inni mniej. Generalnie goście dostosowywali się do __toru szybciej niż my - mówi trener Weigel. - Mamy bardzo dużo wniosków, na __pewno trzeba jeszcze pracować.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska