Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sporty bez filtra. Sprawa Redskins, czyli odkrywanie Ameryki [KOMENTARZ]

Przemysław Franczak
Przemysław Franczak
Protesty w 2014 roku w Minneapolis przeciw używaniu przez zespół z Waszyngtonu nazwy Redskins
Protesty w 2014 roku w Minneapolis przeciw używaniu przez zespół z Waszyngtonu nazwy Redskins Fibonacci Blue from Minnesota, USA / CC BY (https://creativecommons.org/licenses/by/2.0)
Z amerykańskiego sportowego rynku znika właśnie słynna marka. Washington Redskins, drużyna futbolu amerykańskiego, wkrótce ma zmienić nazwę. Właściciele Czerwonoskórych z Waszyngtonu ulegli presji nie tyle nawet społecznej, co ekonomicznej (choć ta pierwsza determinuje tą drugą). I przecierają szlak dla innych.

Dobrze zgadujecie, w tle jest tragedia w Minneapolis i jej dalsze konsekwencje, które rozpoczęły proces rewizji amerykańskiej historii. Być może nie wyjdzie on poza symboliczne korekty, ale - to już przesądzone - świat sportu dotknie na pewno. Tutaj przy tworzeniu nazw i znaków towarowych garściami czerpano z kultury rdzennej amerykańskiej ludności - bo Indianinem w Ameryce Północnej już nikogo się nazywa. Redskins, występujący pod tą nazwą od 1932 roku, nie są jedynymi którzy te motywy wykorzystywali. W kolejce do zmiany, choć niektórzy jeszcze się przed tym bronią, czekają hokeiści Chicago Blackhawks, baseballowe zespoły Cleveland Indians i Atlanta Braves (w tym przypadku chodzi o historyczne nawiązanie i klubowy symbol, którym jest tomahawk), inna ekipa futbolowa - Kansas City Chiefs (Wodzowie, logo wiadome) oraz kilka pomniejszych ekip.

To bardzo ciekawe zjawisko. U nas informacja o sytuacji Redskins - do zmiany przymuszonych faktem, że sklepy zaczęły wycofywać ich asortyment - wywołała przewidywalną reakcję. Tyradom o dyktacie politycznej poprawności nie ma końca. Warto jednak wiedzieć, że protesty w tej sprawie nie zaczęły się na fali wydarzeń po śmierci Georga’e Floyda. Rdzenni mieszkańcy poruszali ten temat od dekad, ale ich głos był całkowicie ignorowany. Protestowano nie tylko dlatego, że akurat Redskins to zwyczajnie obraźliwe dla nich określenie, to był także sprzeciw wobec trywializowania ich kultury. Jest wreszcie coś szalenie absurdalnego w tym, że z ofiar ludobójstwa, krwawej i koszmarnej historii zdobywania Dzikiego Zachodu, uczyniono maskotki sportowych klubów.

Jeśli więc można choć trochę naprostować historię, nawet poprzez sport, to nie jest to polityczna poprawność. To przyzwoitość.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Sporty bez filtra. Sprawa Redskins, czyli odkrywanie Ameryki [KOMENTARZ] - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska