Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stanisław Gągała: nie marzyłem o maybachu

Redakcja
Stanisław Gągała. Historyk z wykształcenia.  Jego środki czystości sprzedają się  w 25 krajach
Stanisław Gągała. Historyk z wykształcenia. Jego środki czystości sprzedają się w 25 krajach fot. kow
Gdy na budowie mieszał beton łopatą, albo ładował węgiel do piwnicy, o fortunie nie myślał. Własny biznes nawet mu się nie śnił. Stanisław Gągała, prezes firmy Gold Drop w Limanowej, jako pilny student historii chciał tylko zarobić na dom i ogród. Ale ten dom chciał wybudować w górach. Góry zawsze go intrygowały - pisze Anna Górska

Najpierw chciał być geografem. Był najlepszy z geografii w szkole, czasopismo "Poznaj Świat" czytał od deski do deski. Podczas egzaminu wstępnego na Uniwersytecie Jagiellońskim profesor zapytał Stanisława Gągałę, czy wie coś o końskich szerokościach geograficznych. Inny może by i nie wiedział, ale ten maturzysta z małej miejscowości koło Pilzna, ku zaskoczeniu profesora, końskie szerokości miał w jednym paluszku. Zdał na piątkę. Geografem jednak nie został. Ukończył historię na UJ, bo historia Stasia też ogromnie pociągała.

- Prowadzenia biznesu, marketingu, księgowości nauczyło mnie życie. To naprawdę nic trudnego. Historia zaś nauczyła mnie pokory. Bo nic w naszym życiu nie dzieje się bez przyczyny - podkreśla Stanisław Gągała.

Jak mieszał beton łopatą

Historykiem zresztą też został z przypadku. Przyczyna? Zła praca poczty polskiej. Gdy już był szczęśliwym studentem geografii, wujek zaczął odradzać: będziesz dzieci uczył? Po co ci to? Idź na geologię na Akademii Górniczo-Hutniczej, są wolne miejsca, egzaminy we wrześniu. Prócz języka rosyjskiego, geografii, jedynie fizykę trzeba zdać.

Staś słucha wujka, bez żalu rezygnuje z geografii, składa papiery na AGH. Pismo z uczelni z informacją o dacie egzaminu dostaje jednak w dniu egzaminu i geologia ucieka mu sprzed nosa. Nie kusił więcej losu. Za rok zda na historię na WSP (dzisiaj Uniwersytet Pedagogiczny).

Wiedza zawsze go pociągała. Dzięki niej ma lożę na Camp Nou

Wówczas Stanisław jeszcze nie marzy o własnym interesie. Na pierwszym roku studiów mieszka w 14-osobowym pokoju w akademiku przy ul. Mazowieckiej. Szafy stojące między łóżkami "robią" za ściany działowe. Od razu zapisuje się do spółdzielni studenckiej "Żaczek", wyrabia studencką książeczkę pracy i zaczyna zarabiać. Wszędzie gdzie się da.

- Na Grzegórzeckiej, gdzie wyrosło teraz ładne osiedle mieszkaniowe, była spółdzielnia pszczelarska. Wyrabiali dżemy, miody pitne, przetwory. Sortowałem tam razem z kolegami skrzynki drewniane. W szkole podstawowej przy ul. Dajwór zrzucałem węgiel do piwnicy. Na Wydziale Chemii Politechniki Krakowskiej myłem okna. Udzielałem korepetycji. Od dziecka pracowałem i szanowałem pracę.

- Pierwszy zarobek?
- Kilka złotych. W rodzinnej miejscowości na obrzeżach Pilzna pomagałem na budowach. Nie było wówczas betoniarek, mieszałem beton łopatą. Miałem za to na lody, oranżadę. Nie byłem wyjątkiem. Wszystkie dzieci tak robiły. To była norma.

Co jest za tą górą

W wolnych chwilach ucieka w góry. To jeszcze jedna jego wielka miłość. I też od małego dziecka. Zaintrygowały go, gdy jako siedmiolatek zobaczył je w elementarzu.

- Kiedy patrzyłem na górę, zawsze mnie ciekawiło, co za nią jest. Ano następna góra. Schodziłem cały Beskid Żywiecki, Sądecki, Gorce, Pieniny. Ale nie wspinałem się nigdy, szukałem łatwiejszych ścieżek - śmieje się.

Dlatego gdy po studiach dostaje propozycję pracy w Zespole Szkół Ekonomicznych w Nowym Targu, nie waha się ani sekundy. Spełnia się jego największe marzenie: wreszcie zamieszka w górach.

- Góralem nigdy nie zostałem, ale jestem pełnoprawnym mieszkańcem gór - uściśla. Zawsze twardo stąpa po ziemi. Nie jest typem lekkoducha bujającego w obłokach. Gdy w latach 80. nadarza się okazja wyjechać do USA, wie: chcę spędzić tam maksymalnie trzy lata, zarobić trochę pieniędzy na dom z ogrodem w górach. Ani razu taka myśl przez głowę mu nie przeszła, by tam zostać.

Prezes sprząta w Ameryce

Haruje. Tylko dwie noce miał wolne w ciągu tych dwóch lat: w Wigilię i Boże Narodzenie. - Co tam robiłem? Na pewno nie to, co opisywało wielu Polaków w swoich listach do rodzin. Pięknie pisali, że pracują w biurach przy komputerach. Pracowałem fizycznie, sprzątałem m.in. w hipermarketach. Nawet nie wyobrażałem sobie wtedy, że sklep może być tak wielki jak rynek w Limanowej czy Krakowie.

- Czego się Pan nauczył w USA?
- Zobaczyłem, że tam się szanuje pracę. Opowiem pewną historię... Podjechałem któregoś dnia do polskiego sklepu. Była godz. 5.00 rano, część pracowników przyjechała już do pracy, pomimo że zaczynali swoją zmianę dopiero o 6.00. Okazało się, że tę godzinę poświęcali na czytanie porannej prasy, wypicie kawy. Po prostu spokojnie przygotowywali się do pracy! Podobało mi się to.

Dziwił się w USA wszystkiemu: np. że Amerykanie niezdrowo się odżywiają. Nie mógł też zrozumieć, jak ci ludzie żyją, wszystko mając na kredyt: pralkę, telewizor, samochód. Znajomość historii pomagała i tam. Jeden z kolegów z pracy, Amerykanin, wyzłośliwiał się nad Polakiem, że nie wie jak się nazywa prezydent USA. Stanisław mu wymienił wszystkich, po kolei.

Amerykanin nie uwierzył, zwołał na świadków całą ekipę, by uważnie słuchali. Otoczyli Polaka. - Oczywiście, pomyliłem się trochę, w końcówce XIX wieku coś mi się nie zgadzało. Nikt jednak nie zorientował się. Od tego momentu byłem dla wszystkich "panem Stanisławem" - opowiada Gągała.

Prezes lubi złoto. U żony
Z Ameryki wrócił do Polski z przyjacielem, Wiesławem Żółtowskim, i pomysłem na biznes. Podglądali w Stanach, jak produkuje się środki czystości. Postanowili spróbować. Sprowadzili zza oceanu sprzęt. I tak w Limanowej, w 1991 roku powstał Gold Drop.

Fortuną, luksusem, a tym bardziej maybachem w garażu, nigdy sobie głowy nie zawracał. - Trzymać maybacha w garażu, żeby sąsiedzi mnie podziwiali? Nie mój styl. Trzeba żyć normalnie. Pracowałem po to, by wybudować dom, założyć ogród, bo z żoną bardzo lubimy prace w ogrodzie. Także po to, żeby wykształcić córkę albo wziąć do sklepu wnuczki i kupić im wymarzone rzeczy. Meble, telewizor duży - to też. Ale złote klamki na drzwiach to już przesada. Po co takie złote klamki? Złoto wygląda ładnie tylko, gdy żona założy je na szyję.

- Pieniądze zmieniają ludzi?
- Do pieniędzy trzeba dorosnąć. Ale przede wszystkim trzeba je zarabiać i mądrze wydawać. Z głową. Bo pieniądz lubi ruch.
- Jest Pan oszczędny czy rozrzutny?
- Życie nie może polegać na samym oszczędzaniu, jednak jakieś tam zaskórniaki mam (śmiech).
-Wykształcenie historyczne pomaga w prowadzeniu interesów?
- Oczywiście. Historia to królowa nauk. Gdy pracowałem w szkole, powtarzałem uczniom, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Najważniejsze to zrozumieć związki przyczynowo- skutkowe.

Chichot historii
Miejsce w loży na Camp Nou Stanisław Gągała, zapalony kibic Barcelony, ma też dzięki historii oraz temu, że zawsze chciał dużo wiedzieć. Kiedyś zapytał pewnego Hiszpana, czy wie, z kim zagrała Barcelona pierwszy mecz na otwarcie Camp Nou. Ten nie miał pojęcia, że wtedy reprezentacja Warszawy przegrała z FC Barceloną 4:2.

Hiszpan, podobnie jak kiedyś Amerykanin, stanął osłupiały. Pobiegł sprawdzać informacje w internecie. Był pod wrażeniem wiedzy gościa z Polski. Od tego momentu pan Stanisław ma swoje stałe zaproszenie do loży na Camp Nou.

Tylko na meczu Barcelony z Realem Madryt jeszcze nie był. Bo bilety trzeba zakupić rok, a nawet półtora roku wcześniej.

Kim jest

Stanisław Gągała

Prezes zarządu firmy Gold Drop w Limanowej. Specjalizuje się w produkcji całej gamy środków czystości. Firma zatrudnia blisko 200 osób. Gold Drop eksportuje swoje produkty do 25 krajów, m.in. Ukrainy, Chorwacji, Mołdawii, Rosji, Kazachstanu, Gruzji, Szwecji, Grecji, Niemiec, a także do Libii, Palestyny, Kenii, Beninu i Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
W 2012 roku prezydent RP odznaczył Stanisława Gągałę Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. W 2013 r. został laureatem plebiscytu Gazety Krakowskiej "Silny Człowiek".

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska