O to, czy to faktycznie prawda, spytaliśmy dyrektora szkoły Zdzisława Króżla. Potwierdził on słowa uczniów.
- W naszej szkole strajkuje około 45 nauczycieli, a 15 nie podjęło protestu - mówi dyrektor. - Osoby, które nie strajkują są tym samym w gotowości do podjęcia pracy. W godzinach, w których według planu zajęć powinny prowadzić lekcje z daną klasą, stawiają się więc w wyznaczonej sali i czekają na młodzież. Z tymi uczniami, którzy się pojawią w klasie prowadzą zajęcia. Tym, których natomiast nie ma, wpisują do dziennika nieobecność. Tego wymaga od nich prawo oświatowe i odpowiedzialność przed rodzicami za nadzór nad nieletnimi - dodaje.
Ta sytuacja jest o tyle dziwna, że oznacza, iż uczniowie nie chcąc narazić się na "nieobecności w dzienniku" powinni rano stawiać się do szkoły i czekać na lekcje, które będą na nich organizowane "w kratkę" raz na 3-4 godziny. To wszystko w sytuacji, gdy dyrekcja ZSHT na Facebooku szkoły sama podaje, że zajęcia lekcyjne są odwołane z powodu strajku.
- Będziemy powstały problem rozwiązywać już po zakończeniu strajku - mówi dyrektor Króżel. - Wówczas każdy wychowawca klasy (ma do tego prawo zgodnie ze statutem szkoły) podejmie decyzję czy usprawiedliwić uczniom nieobecności wynikłe w ostatnich dniach. Moim zdaniem, zważywszy na sytuację, powinien to zrobić, ale decyzja będzie należeć do wychowawcy.
W Małopolsce strajkuje 91 procent szkół. Strajkujący mają poparcie pracowników Uniwersytetu Jagiellońskiego
Źródło: TVN24/x-news
ZOBACZ KONIECZNIE
