Tamtego dnia nad ranem do portierni ochroniarza zapukała jedna z lokatorek. Była zaniepokojona, bo z mieszkania na II piętrze , w którym przebywała prokurator Jedynak i jej syn dobiegały dziwne hałasy. Ochroniarz postanowił to sprawdzić. Gdy uchylił się drzwi zobaczył, że Anna Jedynak leży na podłodze martwa, wszędzie jest pełno krwi. Napastnik wypadł z mieszkania z nożem w ręku i ochroniarz ledwo zdążył się uchylić. Instynktownie kopnął napastnika z nożem, a gdy ten upadł, wykorzystał chwilę do ucieczki. Zbiegł schodami w dół i zamknął się w portierni. Przemysław J. skoczył za nim, gonił, a później dobijał się do dyżurki. Jakby nie chciał zostawić naocznego świadka swojego czynu.
Przed blokiem zaatakował nożem przypadkowego przechodnia. Policjanci, którzy podjęli pogoń za nim, nie wiedzieli, że to syn zamordowanej. Nocny pościg ulicami Krakowa wyglądał jak w amerykańskim filmie. Przemysław J. najpierw uciekał swoim volvo. Na al. Mickiewicza zderzył się z innym samochodem. Przypadkowy kierowca, który był świadkiem wypadku, zatrzymał się i chciał mu pomóc. Wtedy J. wyciągnął pistolet gazowy i zażądał, by ten oddał mu swojego mercedesa. Odjechał, a następnie zderzył się z autobusem i terenowym range roverem. Gdy w końcu uderzył w ścianę budynku, wysiadł z samochodu i zaczął uciekać pieszo.
Policjanci osaczyli go przy ul. Czarnowiejskiej, ale 26-latek wcale nie zamierzał się poddawać. Nie reagował na wezwania funkcjonariuszy. Był pobudzony, ale równocześnie obojętny na to, co przed chwilą zrobił. Padły strzały ostrzegawcze. Dopiero po kilkunastu minutach udało się go obezwładnić paralizatorem.
Badania wykazały, że Przemysław J. miał we krwi promil alkoholu. Nad ranem wrócił z imprezy do mieszkania. Nie wiadomo, co było powodem kłótni z matką.
Sąd postanowił całkowicie wyłączyć jawność procesu, bo omawiane miały być okoliczności dotyczące życia prywatnego. Wniosek poparł prokurator, wskazując na drastyczność sprawy i możliwość naruszenia dobrych obyczajów.
POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
FLESZ: Urlop rodzicielski ulega zmianie