Prokuratura doliczyła się 600 pokrzywdzonych w tej sprawie. Większość z nich to posiadacze obligacji Polskiego Centrum Zdrowia. Wśród aresztowanych są Romuald Ś., Stanisław P. i Tomasz B. Ten pierwszy to twórca firmy. Jeszcze kilka lat temu media opisywały jego sieć firm - prowadzących szpitale, przychodnie, apteki i sanatoria – jako przykład biznesowego sukcesu.
„Nie ściemnia inwestorom, kreśląc plany rozwoju i przejęć kolejnych szpitali czy przychodni” - pisał o nim Newsweek w 2013 roku. Dziś prokuratura twierdzi, że posiadacze obligacji PCZ otrzymywali z firmy nieprawdziwe informacje o jej sytuacji finansowej.
PCZ był jedną z firm tworzących Polski Holding Medyczny PCZ. Holding - za pośrednictwem sieci spółek - kontrolował działalność szpitali w Środzie Śląskiej, Szpitali Specjalistycznych przy Legnickiej 61 i Sienkiewicza 58-60 we Wrocławiu, w Ziębicach i w Górze. Oprócz tego był właścicielem czterech sanatoriów, dziesięciu przychodni, pogotowia ratunkowego, laboratorium diagnostycznego, trzech aptek, hurtowni farmaceutycznej i medycznej. Majątek samego Romualda Ś. Tygodnik Wprost wyceniał na 350 mln zł.
W czerwcu ubiegłego roku pisaliśmy o spektakularnym bankructwie PCZ SA. Jeszcze kilka miesięcy wcześniej ta sama spółka była nagradzana jako „najdynamiczniej rozwijająca się” firma. Dziś prokuratura twierdzi, że do jej upadłości doszło „z pokrzywdzeniem wierzycieli”.
Zatrzymanym i aresztowanym śledczy zarzucają też inne przestępstwo na szkodę wierzycieli – faworyzowanie jednych kosztem innych. Jeśli firmie grozi upadłość a wypłaca ona pieniądze wybranym przez siebie wierzycielom, pomijając innych to jest przestępstwo. Grozi za nie do dwóch lat więzienia. Kolejny zarzut to pranie brudnych pieniędzy.
Śledztwo w tej sprawie prowadzą Komenda Wojewódzka Policji we Wrocławiu oraz wrocławski wydział zamiejscowy Prokuratury Krajowej.
