Według badań Eurostatu, czyli takiego Głównego Urzędu Statystycznego Unii Europejskiej, Polska ma najniższe ceny żywności i elektroniki użytkowej w całej Unii. Z kolei po wyroby tytoniowe i alkohol najlepiej wybrać się do Bułgarii, gdzie też są najtańsze w Unii hotele i restauracje. Po drodze warto zahaczyć o Węgry i Czechy. U Madziarów ubierzemy się najtaniej, a u Czechów dealer ma nam do sprzedania auto w najlepszej cenie.
Co i gdzie warto kupić?
Za żywność i napoje bezalkoholowe najmniej płaciliśmy właśnie my, Polacy: 61 proc. średniej unijnej. Najwięcej muszą wydać Duńczycy - 139 proc. Jednak największe różnice cen dotyczą napojów alkoholowych i wyrobów tytoniowych.
Najdroższe są w Irlandii (170 proc.) i Wielkiej Brytanii (165 proc.). Poza alkoholem i tytoniem, a także ubraniami, które są najdroższe w Szwecji, niemal za wszystko najbardziej przepłacają Duńczycy. Nawet za auta płacą 151 proc. średniej unijnej.
Niskich cen nie zauważamy
Wyniki wynikami, a życie życiem. Fasolka, zielenina, kartofle - owszem potaniały, tak jak porzeczki, ale już o jabłkach tego powiedzieć nie można. Rosyjskie embargo powinno powodować, że jabłka zostają w kraju i tanieją na potęgę, ale po cenach tego jakoś nie widać. Do listy produktów, które dziś kupimy taniej niż przed rokiem, należy dopisać jeszcze jajka.
Sami kupujący na wieść o zakupach, które według Eurostatu są "tanie jak nigdy", tylko wzruszają ramionami. Każdy z własnego doświadczenia wie, że różnica - jeśli jest - to trudna do zauważenia. I na koniec jeszcze jedna, tym razem kiepska wiadomość: zdaniem handlowców, obniżki cen niebawem się skończą. W lipcu ceny zawsze idą do góry.
Nie wszystko tanieje
Mamy deflację, czyli długotrwały spadek przeciętnego poziomu cen, która trwa już od wielu miesięcy i jeszcze z nami zostanie - komentuje Bartosz Turek, ekspert Lion's Bank.
Po kolejnym spadku deflacja rok do roku jest na poziomie 1,1 proc. - Jednak to, że mamy deflację, nie znaczy, że wszystko tanieje - dodaje ekspert.
I rzeczywiście, okazuje się, że przez rok najbardziej podrożały: łączność (4,9 proc.), restauracje i hotele (1,3 proc.), edukacja (1,2 proc.), rekreacja i kultura (1 proc.), dobra i usługi z kategorii zdrowie (1,1 proc.) oraz opłaty za mieszkanie (0,6 proc.).
Źródło: Gazeta Krakowska