Krakowski poseł Łukasz Gibała (niezrzeszony) twierdzi, że jeśli miasto ogranicza działanie komunikacji miejskiej w wakacje, powinno w tym czasie wprowadzić tańsze bilety miesięczne - te z których w większości korzystają mieszkańcy, a nie przyjezdni.
- Negatywnie oceniamy dokonane przez urzędników w związku z sezonem wakacyjnym zmiany w rozkładzie jazdy komunikacji miejskiej - mówi poseł Łukasz Gibała, a równocześnie przewodniczący założonego przez siebie Stowarzyszenia Logiczna Alternatywa, które zajmuje się głównie - po przegranych przez posła wyborach na prezydenta miasta - ocenianiem władz Krakowa.
- Odnosimy wrażenie, że urzędnicy zapomnieli, iż mieszkańcami Krakowa nie są jedynie uczniowie i studenci, którzy w czasie wakacji wyjeżdżają. Nie wzięto pod uwagę, że wprowadzenie tak radykalnych zmian znacząco utrudni krakowianom codzienne podróże do pracy czy na zakupy - dodaje Adrianna Siudy ze Stowarzyszenia.
Przypomina, że zawieszono kursowanie ośmiu linii autobusowych i czterech linii tramwajowych, a kolejnym zmniejszono częstotliwość kursowania - np. bardzo popularne linie nr 50 i 8 zamiast co 5 minut kursują dwa razy rzadziej. To według inicjatorów apelu powoduje tłok w pojazdach, szczególnie uciążliwy w upalne dni.
Decyzję o wprowadzeniu niższych stawek za bilety okresowe w czasie wakacji musiałaby podjąć rada miasta Krakowa, ale urzędnicy raczej o to do niej nie zawnioskują. To ograniczyłoby wpływy z biletów, które i tak nie pokrywają kwoty prawie 400 mln zł rocznie potrzebnej na działanie komunikacji w Krakowie.
- Wprowadzamy ograniczenia, bo pasażerów jest w wakacje mniej, a oszczędności tak powstałe wykorzystujemy i tak w pozostałej części roku, również na komunikację - argumentuje Michał Pyclik, rzecznik Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu. - W wakacje prowadzimy też remonty, które zmniejszają przepustowość linii.