Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tarnów: bezradnie patrzą na spiętrzoną wodę

Andrzej Skórka
Ciężki sprzęt i worki z piaskiem miały uratować mieszkańców Pleśnej przed potopem
Ciężki sprzęt i worki z piaskiem miały uratować mieszkańców Pleśnej przed potopem Andrzej Skórka
Rekordowo wysoka fala powodziowa na Białej i mniejszych rzeczkach podtopiła sto gospodarstw w rejonie Pleśnej.

Po ponad dobie opadów niewielkie zwykle potoki przypominały wczoraj bystre rzeki. Przed południem przy głównej drodze w Pleśnej starsza kobieta z długim kijem w rękach z niepokojem obserwowała wodę piętrzącą się tuż obok drogi. Tyczką własnoręcznie usiłowała przetykać przepusty. Z marnym skutkiem. Woda wcale nie chciała spływać niżej.

POWÓDŹ W POWIECIE TARNOWSKIM. ZDJĘCIA

- Sama nie dam rady, przydałaby się jakaś maszyna - martwiła się pani Krystyna. Drobna kobieta w przeciwdeszczowej pelerynie chciała uchronić przed powodzią swoją mamę. - Mieszka tu obok. Ma już ponad sto lat. Boję się co to będzie, jeśli woda przekroczy drogę i jej dom zaleje - mówiła.

Kilka metrów dalej koparka wyciągała kamienie i błoto z koryta, którym płynął rwący strumień wody. - Gdyby po zimie zadbali o te rowy, to teraz nie byłoby tak źle - uważa mieszkanka Pleśnej. Odpływ wody utrudniała potężnie wezbrana Biała. Rzeka w tej okolicy w ogóle nie ma obwałowań. - Plany budowy takich zabezpieczeń istnieją, ale do tej pory nie ma decyzji o ich realizacji - martwi się Wiesław Zimowski, wójt gminy Pleśna. Wczoraj niczym niechroniona rzeka utworzyła rozlewisko imponujących rozmiarów.

W Pleśnej i okolicznych miejscowościach nawet sto gospodarstw mogło być podtopionych. - W ubiegłym roku nie było u nas na pewno tak ciężko - twierdzili dwaj mężczyźni napełniający piaskiem worki. - A jeśli jeszcze popada, to będziemy mieć taką powódź, jakiej jeszcze nigdy w Pleśnej nie było. Przed powodziową falą drżeli także tarnowianie. Pierwszymi - i jak dotąd jedynymi - poszkodowanymi byli działkowcy.

Kilka zrozpaczonych osób zebrało się nad brzegiem wezbranego potoku Wątok. - Przyszliśmy, żeby ratować co się da z naszych altanek - tłumaczyli. Ale nie byli w stanie zrobić praktycznie nic. Bezradnie patrzyli na dojazdową drogę do ogródków, która wczoraj znikała pod powierzchnią wyjątkowo szerokiej rzeki.
- Żadną drogą nie da się dojść. Wody między altanami jest chyba ponad metr. Miałem nadzieję, że chociaż kosiarkę uda mi się wydobyć - martwił się mężczyzna w średnim wieku.

Działkowcy twierdzili, że sami ponieśli koszty budowy drogi dojazdowej, którą teraz pewnie zabierze powódź. - Od dawna mówiliśmy, żeby Wątok w tym miejscu wyprostować. Jest tu takie zakole, w którym po deszczu spiętrza się woda. Ale nikt się tym dotąd nie zajął - irytowała się jedna z pań. Prawdopodobnie w tej okolicy przez wał przedostawały się również wody Białej. Pod wodą stały także ogródki na osiedlu Koszyckim. Woda zbliżała się do pobliskiego osiedla.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska