W taki sposób młodzi absolwenci prestiżowego tarnowskiego ogólniaka dodawali otuchy swojemu nauczycielowi i byłemu wicedyrektorowi liceum, którego we wrześniu oddelegowano do pracy w innej szkole.
Gdy w tarnowskiej katedrze trwała uroczysta msza święta na inaugurację jubileuszu, przed szkołą zbierali się uczestnicy pikiety. Legalnej, zawczasu zgłoszonej w urzędzie miasta. Znakiem rozpoznawczym organizatorów były białe koszulki z nadrukiem "Gdzie jest Krzysztof? " i "Wierni tradycji". Przed szkołę wynieśli kilka ławek. To na nich stali potem, wznosząc okrzyki, niedawni absolwenci szkoły.
"Nie ma rady na układy!" skandowali za nimi także obecni uczniowie szkoły. Przed wejściem do szkoły rozpostarto transparenty, m.in. "Stowarzyszenie Umarłych Absolwentów". Pikietujący początkowo próbowali przekrzykiwać grającą przed wejściem do budynku orkiestrę dętą. Manifestacji towarzyszyły oklaski. Nie tylko młodych ludzi, ale również części dorosłych uczestników uroczystości.
- Nie wolno traktować ludzi jak przedmioty - mówiła pani Maria, absolwentka I LO sprzed trzech dekad. W ręce ściskała koszulkę rozprowadzaną w trakcie pikiety.
- Dużo nie możemy zrobić, ale staramy się wesprzeć pana Krzysztofa - mówiła nam jedna z tegorocznych maturzystek. Krzysztof Horbacewicz, stojący wśród uczestników święta szkoły, patrzył na wszystko z kamienną twarzą. - Jestem wzruszony, że moi uczniowie o mnie się upominają, ale mam mieszane uczucia - mówił krótko potem. - Chciałem żeby to święto inaczej wyglądało, żeby było świętem jedności absolwentów.
Pikieta była głośna, ale spokojna. Swoją drogą bezpieczeństwa obok szkoły pilnowały spore siły porządkowe. Kontrowersje w I LO, o których jako pierwsza pisała Polska Gazeta Krakowska, zataczają coraz szersze kręgi. Wczoraj wśród pikietujących pojawili się reporterzy radiowi i telewizyjni także spoza Tarnowa. Po południu "sprawie Horbacewicza" poświęcono program "Prosto z Polski" w TVN 24.