

Pewnego dnia telefon od pewnej mieszkanki Tarnowa wprawił w osłupienie dyżurnego straży miejskiej. Kobieta przekazała mu, że kupiła na Burku grejpfruta i sprzedawca zapewniał ją, że owoc ma cienką skórkę. Gdy w domu zaczęła kroić cytrusa okazało się, że skórka jest jednak gruba. Zirytowana kobieta postanowiła poprosić o interwencję w tej sprawie strażników miejskich. Podobne zgłoszenie innego dnia dotyczyły mleka kupionego również od handlarza na Burku. W tym przypadku mundurowi mieli się zająć sprawą, jak się okazało...skwaszonego mleka.

Do nietypowej interwencji zostali wezwani w pewne niedzielne popołudnie tarnowscy strażacy. Na stacji benzynowej przy ul. Nowodąbrowskiej mieli usunąć kaczkę z komory silnika. Ptak, po zderzeniu z toyotą corollą, niefortunnie zaklinował się pod silnikiem, między zderzakiem a chłodnicą. Kiedy okazało się, że nie da się go wyciągnąć bez rozcinania karoserii, kierowca zrezygnował z pomocy strażaków. Skontaktował się z mechanikiem, który obiecał, że w warsztacie częściowo rozkręci silnik i uwolni ptaka z zakleszczenia.

Kilkanaście lat temu do straży wpłynęło nietypowe zgłoszenie dotyczące kozy. Gospodarz z Łętowic zadzwonił, że zwierzę w jakiś sposób dostało się na dach budynku i nie może z niego zejść. Nietypowe była również interwencja na ul. Szenwalda (obecnie św. Faustyny) kilka lat temu. Tam strażacy musieli ratować psa, który utknął...na drzewie na wysokości około 15 metrów nad ziemią.