Państwo Psiodowie mieszkają na Kokoczu, górującym nad całą okolicą wzniesieniu na pograniczu Woli Lubeckiej i Lubczy. Obok domu mają wykopane dwie studnie. Jedna dostarczała im wody do domu, druga zasilała w nią budynki gospodarcze i służyła przede wszystkim do pojenia zwierząt.
- Studnie jednak wyschły i woda, której kiedyś było w nich pełno, gdzieś odpłynęła - mówi Urszula Psioda, mama czwórki dzieci.
Woda z cysterny
Rodzina z brakiem wody radzi sobie w ten sposób, że kupuje ją i dowozi w 1000-litrowych cysternach, wlewając ją do pustych studni, które pełnią teraz głównie rolę zbiorników. Stamtąd tłoczona jest ona przez zamontowane pompy do kranów i służy do przygotowywania posiłków, codziennej higieny czy do prania. Psiodowie zastanawia się coraz nad wykopaniem studni głębinowej, ale to duży koszt, a nie ma stuprocentowej pewności co do tego, że wody i w niej kiedyś też nie zabraknie.
Identyczne dylematy ma wielu ich sąsiadów. Na Kokoczu problemy z dostępem do bieżącej wody występują teraz niemal w każdym domu.
- Kiedyś te studnie były wypełnione po brzegi. Wody było w nich aż w nadmiarze. Teraz nie ma w czym wiadra zanurzyć, nie mówiąc o tym, że jakiekolwiek włączenie pompy mogłoby się skończyć jej uszkodzeniem, bo nie mają czego zassać - tłumaczy Andrzej Rzeszutko. Wodę również kupuje. Tysiąclitrowy pojemnik wystarcza mu na mniej więcej tydzień-dwa.
Wodociągi nie dotrą wszędzie
Według szacunkowych wyliczeń w gminie Ryglice około 40 proc. gospodarstw boryka się brakiem wody w kranach. Trudna sytuacja jest również w gminach Ciężkowcie i Rzepiennik Strzyżewski, gdzie do wielu miejscowości nie doprowadzono wciąż wodociągu lub rozbudowa sieci ze względu na górzysty teren i duże odległości między domami zwyczajnie się nie opłaca.
- Systematycznie wodo-ciągujemy kolejne miejscowości, ale w wielu przypadkach z dobrodziejstwa sieci publicznej korzystać mogą tylko ci, którzy mieszkają w jej sąsiedztwie, zazwyczaj w centrum. Na wsiach Pogórza panuje ogromne rozproszenie zabudowy i koszty poprowadzenia przyłączy do pojedynczych, oddalonych nieraz o kilometr i więcej domów byłyby ogromne - przyznaje Sławomir Jędrusiak, prezes spółki komunalnej Dorzecze Białej.
W najbliższych latach wodociągi mają zostać doprowadzone do pozostałej części Lubczy oraz do Woli Lubeckiej (gm. Ryglice) i do Turzy (gm. Rzepiennik Strzyżewski).
Majowe ulewy nic nie dały
Jeszcze kilka lat temu ludzie zarzekali się, że mają swoje studnie i za wodę płacić nie zamierzają. - Teraz proszą, żeby im wykonać przyłącza, bo widzą, co się dzieje, że wody zaczyna im brakować - dodaje Jędrusiak.
Wody w studniach brakuje, bo - jak wyjaśnia Ewa Jóźwiak, geolog powiatowy w Tarnowie, jej pokłady podziemne w wielu miejscach mocno zmieniły swoje położenie, znacznie obniżając się w stosunku do tego, co było do tej pory. - Wpływ na to mają coraz częściej występujące suche lata. Nawet majowe ulewy niewiele zmieniły w tym względzie. Niedobory wody są tak duże, że ta, która spadła uszła między skały i szybko została wchłonięta przez ziemię - wyjaśnia.
Wodę można kupić w wodomacie
Mieszkańcy Pogórza mogą zaopatrywać się w wodę m.in. w wodomatach (jeden stoi w Ryglicach, drugi w Olszynach) bądź czerpać ją z wyznaczonych hydrantów w gminach, które obsługują strażacy OSP. Dwa dodatkowe wodomaty ustawione mają zostać w gm. Ciężkowice, w Lubczy i Woli Lubeckiej oraz w Jodłówce Tuchowskiej. Wodę można zamówić również do domu. Dowozi ją specjalny beczkowóz Dorzecza Białej, który mieści 7 metrów sześc. wody. Wtedy jednak trzeba też zapłacić za transport. 1 m sześc. wody w spółce kosztuje 8,38 zł brutto.
Coraz mniej wody w rzekach
Skutki suszy widać również w lokalnych rzekach i potokach. Częściowo wyschły dopływy Wolanki i Szwedki w gm. Ryglice oraz Olszynki, przepływającej przez gm. Rzepiennik i Szerzyny. W Tarnowie wody nie ma w górnym odcinku Strusinki. Mniej jej jest też w Wątoku.
Zobacz także:
10 najszybciej wyludniających się miast w Małopolsce
Te miasta w Małopolsce wyludniają się w zastraszającym tempie
FLESZ - Katastrofa klimatyczna coraz bliżej. Polska ugotuje się w skwarze
