- Rozpoczęcie działalności „Nowych Brzeszcz” jest bardzo bliskie - zapewnia Jerzy Kurella, prezes Tauronu. Podkreśla, że przejęcie „Brzeszcz” pozwoli Tauronowi w większym stopniu uniezależnić się od dostaw węgla z zewnątrz. Dziś należące do koncernu kopalnie - „Janina” w Libiążu i „Sobieski” w Jaworznie zaspokajają potrzeby Grupy Tauron w ok. 40 proc.
Wieść o przedwstępnej umowie między gigantem a Spółką Restrukturyzacji Kopalń ucieszyła górników z Brzeszcz. - To krok w dobrym kierunku, pod warunkiem że nie okaże się kolejnym oszustwem - mówi Stanisław Kłysz, szef „Solidarności”, który niespełna rok temu kierował strajkiem w kopalni. Przypomina, że efektem protestu było porozumienie, w którym premier Ewa Kopacz obiecała znaleźć dla „Brzeszcz” nowego właściciela. - Od początku uważaliśmy, że to powinien być państwowy koncern energetyczny, najlepiej Tauron, który ma już pobliskie kopalnie - dodaje Kłysz.
Tauron wyraził zainteresowanie kopalnią zaraz po zakończeniu strajku. Niedługo potem ogłosił, że przejmie zakład za złotówkę, pod warunkiem gruntownego odchudzenia załogi, uzależnienia jej wynagrodzeń od wyników ekonomicznych i likwidacji większości górniczych przywilejów. Ponadto nie zamierzał przejąć „Brzeszcz” bezpośrednio, tylko na spółkę z innymi publicznymi podmiotami. Związkowcy nie chcieli o tym słyszeć i wrześniowe negocjacje zakończyły się fiaskiem.
Wznowiono je dopiero po tym, jak minister skarbu Andrzej Czerwiński doprowadził do odwołania wieloletniego zarządu Tauronu i nowym prezesem został Jerzy Kurella.
- Społeczne i płacowe warunki przejęcia „Brzeszcz” będziemy negocjować w przyszłym tygodniu. Czekamy na zaproszenie Tauronu - mówi Kłysz.
Źródło: Gazeta Krakowska
