
Ciasto na pączki jest gotowe, gdy odchodzi od ręki. Ciasto musi być elastyczne i sprężyste. Posypujemy je mąką i znów czekamy, aż w cieple podwoi swoją objętość.

Gdy ciasto porządnie wyrośnie w misie, bierzemy po części, wałkujemy i wycinamy szklanką grube krążki.
Na środek nakładamy marmoladę z różą lub inne nadzienie i formujemy pączki, dokładnie lepiąc brzegi, żeby marmolada nie wypłynęła w czasie smażenia. Jeżeli ktoś ma narzędzie do wstrzykiwania masy do pączków, bądź rękaw cukierniczy, formuje tylko pączki. Zbigniew Handziak poleca jednak na tym etapie nakładać masę na krążki ciasta, bo wtedy pączki są smaczniejsze.

Pączki układamy na podsypanej mąką stolnicy lub tacy, dociskamy i odkładamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Pączek musi podwoić swoją objętość. Gdybyśmy pominęli ten etap – pączki byłyby twarde jak kamień i surowe w środku! By długo nie czekać, możemy włożyć pączki do piekarnika nastawionego na około 50 stopni.

W płaskim rondlu rozgrzewamy tłuszcz do około 180 stopni.
Pączki wrzucamy na tłuszcz tą ładniejszą, wyrośniętą stroną i smażymy ok. 3 minuty z każdej strony.