https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

To będą pączki marzeń. Gospodynie z KGW Korczyna smażą zapustowe specjały na zamówienie. Noc przed tłustym czwartkiem będzie pracowita

Agnieszka Nigbor-Chmura
Wideo
od 7 lat
To są "babki", które żadnej pracy się nie boją, a tłustoczwartkowe smażenie pączków ma być dla pań z Koła Gospodyń Wiejskich w Korczynie nie tylko okazją do dobrej zabawy, ale też spełniania marzeń. Ale...od początku.

Małe kobiece marzenia

Wszystko zaczęło się od niepozornego ogłoszenia Renaty Guzik-Baci, szefowej młodego stażem i duchem korczyńskiego Koła Gospodyń Wiejskich o zapisach na pączki. Zamówienia panie przyjmują tylko do 20 lutego, czyli na tydzień przed Tłustym Czwartkiem.

- Kto pierwszy, ten lepszy śmieje się - Renata Guzik-Bacia. - Noc przecież krótka, a pączki dla wszystkich muszą być świeżutkie. Najlepiej z jeszcze ciepłym nadzieniem. My fuszerki nie odstawiamy - dodaje.

Szefowa koła, ale i wszystkie panie mówią wprost: - To będą pączki marzeń i to nie tylko dlatego, że będą prawdziwe, domowe, takie jak smażyły je przed laty babcie.

- Mamy takie swoje małe marzenia. A choćby o wyjeździe do teatru, albo do kina, a może nawet na termy, żeby odpocząć w wodzie, zintegrować się - mówi pani Renata. - I zamierzamy je spełnić, właśnie piekąc pączki - dodaje.

Pączkowa noc przed nimi

Tak więc cały tłustoczwartkowy biznes w kole rusza w nocy z 26 na 27 lutego. W kuchni koła przy tutejszej szkole będzie niczym w cukierni. A żeby wszystko poszło sprawnie, sztukę smażenia trzeba było przetrenować.

Niczym pod dyrygencką batutą Józefy Trybek, Anna Trybek-Kamyk i Lucyna Szary, wspierały tę trudną pączkową sztukę od rozczynu, aż do obsypania krągłych słodkości cukrem pudrem.

- Żeby robić dobre pączki, trzeba być ostrożnym - mówi Józefa. - Przed laty kobiety przy robieniu pączków nie pozwalały nie tylko nawet drzwi otworzyć, ale nawet zbyt głośno mówić. Wszystko po to, by delikatne ciasto nie przeziębiło się i nie "klapło". Wszelkie hałasy oraz przeciągi mogą spowodować, że drożdżowe się nie uda, dlatego najlepiej w ogóle nie wchodzić wtedy do kuchni i z niej nie wychodzić - tłumaczy.

No i nie ma co ukrywać. Pączki to łakocie dla cierpliwych. Najpierw bowiem z ciepłego mleka, drożdży i cukru robi się rozczyn. Gdy ten przepracuje, trzeba dołożyć żółtka, resztę mąki i roztopione masło, ale też odrobinę soli i koniecznie spirytusu.

- To alkohol wysokoprocentowy sprawi, że nasze pączki przy smażeniu nie "napiją" tłuszczu - tłumaczy Józefa Trybek.

Przy pieczeniu pączków nie ma ścieżek na skróty

Do wyrobienia takiego ciasta trzeba mieć trochę przysłowiowej "pary", bo w KGW nie ma ścieżek na skróty. Wszystko musi być zgodnie z tradycją i ze sztuką, a więc wykonane ręcznie.

- Ciasto wyrabia się tak długo, aż odchodzi od brzegów garnka i ręki. Potem potrzebuje około godziny, by podwoić swoją objętość. Gdy wyrośnie, to znak, że pora formować pączki - tłumaczy pani Józefa.

Z garnka ciasto trafia wtedy na stolnicę, ale ta nie może być posypana mąką.

- Trzeba natłuścić ją olejem. Wtedy ciasto nam nie przywiera. Posypywanie mąką tylko zagęszcza ciasto i z puszystych pączków byłyby nici. Do tego mąka na gotowym pączku to najlepszy sposób, by nasze przysmaki przypalić, a tego przecież nie chcemy - śmieje się pani Józefa.

Do środka najlepiej marmolada z różą

To najtrudniejszy etap pracy, bo w drożdżową bazę, trzeba umiejętnie nałożyć marmolady z ucieraną różą, potem wszystko skleić tak, by przy wyrastaniu i smażeniu konfitura nie wypłynęła. Żadna "pełną gębą" gospodyni nie pozwoliłaby sobie na jakieś szprycowanie pączków po upieczeniu i wystudzeniu. Konfitura ma być w pączku przed smażeniem, by jej smak i aromat przeniósł się na całe ciasto.

- Ważne, by miejsce sklejania było pod spodem, gdy odkładamy gotowy pączek do wyrośnięcia, ale u góry - gdy już wkładamy go na gorący tłuszcz. Tylko wtedy nierówności się wyrównują, a pączki są okrąglutnie - mówi Józefa Trybek.

Nie bez znaczenia jest temperatura tłuszczu, na którym smaży się zapustne frykasy. Każdy pączek dwie minuty z jednej strony i dwie z drugiej. Tak, by się usmażył, na złoty kolor z obrączką wokół, a nie był surowy w środku. No i na koniec odpoczynek na papierowym ręczniku, by oddać nadmiar tłuszczu, a potem tylko "wdzianko" z cukru pudru, albo lukru ze skórką pomarańczową.

- Pączek musi być albo z lukrem, albo z cukrem, bo jak jest "goły", to tak jak naga kobieta. A przecież na babski comber kobiety muszą być wyszykowane, to i pączki na zapusty też - żartuje Renata Guzik-Bacia.

Wszystko takie, że ślinka cieknie i palce lizać. Przekonajcie się sami!

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska