Zdaniem Golloba do wypadku w Rybniku doszło z powodu uporu działaczy światowej federacji, którzy z uporem maniaka lansują obowiązek instalowania w motocyklach tłumików o szkodliwej dla motocykli konstrukcji.
„Od sześciu lat mówię, że zatkane tłumiki są złe, że tytan to … (trzeba by użyć mocnego słowa, a tego nie chcę), że pędzimy w kierunku Formuły I. Po drodze mamy ofiary, bo żużlowcy giną na torze, bo przytrafiają im się paskudne kontuzje. (…) Kacper Woryna jest Bogu ducha winny. To co się stało to wina tłumika i tylnego koła. On złapał przyczepność i nagle przyspieszył w stronę Krystiana. Nie mógł nic zrobić. To jest właśnie najgorsze, że zarówno Woryna jak i Rempała nie popełnili błędu, a stało się to co się stało. Słyszę jak się mówi, że Krystianowi spadł kask, ale to przecież było tylko następstwo uderzenia. Przyczyna była inna.
Tu znajdziesz więcej najnowszych informacji o żużlowcach Unii Tarnów
Były mistrz świata utrzymuje, że coraz większe znaczenie na żużlowych torach ma prędkość, a nie sterowność motocykli i bezpieczeństwo zawodników: „Staliśmy się wyścigówkami Formuły I”.
Twierdzi, że sam też nie raz padł ofiarą takiego podejścia do speedwaya w takim wydaniu, przypominając swoją niebezpieczną kolizję z Tai'em Woffindenem podczas Grand Prix Skandynawii przed trzema laty. Gollob dodaje, że jeśli nie nastąpią szybkie zmiany w przepisach, „w ciągu dwóch, trzech lat dojdą kolejne (połamane) kręgosłupy i nie tylko”.
Wie, co mówi, bo sam ma za sobą wiele niebezpiecznych kraks, w tym takich, po których przechodził ciężkie zabiegi. W 2015 roku musiał nawet poddać się operacji kręgosłupa.
Cały felieton Tomasza Golloba znajdziesz tutaj
Obejrzyj, jak wyglądał wypadek Tomasza Golloba, gdy wjechał w niego Tai Woffinden w 2013 roku