Inauguracja cyklu SEC na Węgrzech zaplanowana jest na 8 czerwca, a wielki finał w Chorzowie odbędzie się 21 września. W 2022 roku Janusz Kołodziej wywalczył w tych rozgrywkach srebrny medal, a w ubiegłym roku brązowy, mimo absencji z powodu kontuzji w zawodach w Częstochowie. Czy teraz nadszedł czas, by zdobyć złoto?
- U mnie to jest tak, że nie ma ściśle określonych planów, jeśli chodzi o wynik. Chcę mieć radość z jazdy i jeśli dogadam się ze sprzętem, to może być z tego coś fajnego – powiedział żużlowiec w rozmowie na Malcie z wysłanniczką oficjalnego profilu żużlowej reprezentacji Polski. - To jedna z wielu rzeczy, które chciałbym osiągnąć w tym roku. Postaram się jak zawsze, choć niczego nie mogę obiecać.
Dopytywany, czy wciąż marzy o regularnych występach w Grand Prix, zapewnił, że nie patrzy w swoją metrykę, wiek nie jest dla niego żadną przeszkodą, bo czuje się bardzo dobrze, a jazda na motocyklu wciąż daje mu dużo radości.
- Lata lecą, ale wszystko jest możliwe. (...) Gdybym nie chciał awansować, to nie jeździłbym na żużlu. Każdy, kto jeździ, chce się ścigać z najlepszymi, a to, że jestem starszym zawodnikiem, nie znaczy, że nie chcę rywalizować z czołówką mistrzostw świata. Tym bardziej, że widujemy się na innych zawodach. Byłem kilka razy w tej serii, nie zawsze mi to wychodziło, ale udało mi się wygrać Grand Prix Czech w Pradze. Więc wydaje mi się, że to też jest taki prognostyk, że wszystko może się zdarzyć - powiedział.
Fragment rozmowy, który najbardziej zainteresował tarnowskich fanów „Inżyniera” (jak nazywa Kołodzieja trener Dobrucki), była odpowiedź na pytanie, czy rozważyłby powrót do Unii Tarnów, jeśli „Jaskółki” wrócą do ekstraligi.
- Mógłbym rozważyć powrót do Unii – odparł Kołodziej, po czym dodał: - To ostatnio bardzo często zadawane mi pytanie, gdy widzę się z kibicami z Tarnowa. Ale wydaje mi się, że bez sensu odpowiadać na nie, bo na razie Unia Tarnów jest w drugiej lidze, więc musi upłynąć dużo czasu i ten awans musi się rzeczywiście wydarzyć. Wtedy można się zastanawiać. Życzymy Unii Tarnów jak najlepiej i trzymamy kciuki, natomiast w tym momencie jestem związany ze swoim klubem Unią Leszno i na tym muszę się w stu procentach skupić. Nie chcę obiecywać, gadać różnych głupot, tylko mówię, jak jest. (…) Może ktoś powiedzieć, że zostaję w Unii Leszno i to jest nudne, ale dla mnie takie nie jest, bo ten zespół wciąż się zmienia – dodał, nawiązując do ostatnich sporych roszad w kadrze drużyny z Leszna.
Zapytany, czy w klubie konsultowano z nim, jako kapitanem drużyny i zarazem Ambasadorem Leszna, zatrudnienie nowego menedżera Unii Rafała Okoniewskiego, przyznał: - Tak. Gdy okazało się, że Piotrek Baron odchodzi, to pytano mnie, co sądzę o Rafale.
Kołodziej opuścił Tarnów w 2017 roku, przenosząc się do Unii Leszno (wcześniej startował tam także w latach 2010-2011) i w jej barwach pięciokrotnie triumfował w drużynowych mistrzostwach Polski. Jako zawodnik „Jaskółek” sięgał po to trofeum trzykrotnie (2004, 2005 i 2012), podobnie jak po Drużynowy Puchar Świata. Jest także czterokrotnym indywidualnym mistrzem Polski - pierwszy triumf odniósł na torze w Tarnowie w 2005 roku po pasjonującej walce z Tomaszem Gollobem. Ponadto był mistrzem Europy drużynowo, a teraz marzy o takim sukcesie w rywalizacji indywidualnej.
Po obozie na Malcie czeka go wyjazd na zgrupowanie do Hiszpanii. - Już się nie mogę doczekać sezonu, by znów wyjechać na tor, poczuć podmuchy wiatru i cieszyć się jazdą – mówi.
Follow https://twitter.com/sportmalopolskaSportowy24.pl w Małopolsce
