Czy ten tragiczny wypadek, który wydarzył się w Krakowie w nocy z piątku na sobotę przy moście Dębnickim, naprawdę musiał się wydarzyć? Czy miasto również nie ponosi w tym winy?
Jak można przeczytać w internecie, usportowiony samochód marki Renault Megane, który dachował przy moście Dębnickim, nie od tygodni, nie od miesięcy, ale od lat brał udział w szalonych jazdach po krakowskich ulicach. Ale przecież nie on jeden.
Czy policji znane są miejsca zlotów tzw. "rajdowców"? Jeśli nie, to może niech zapytają mieszkańców Krakowa i w końcu coś z tym zrobią. Ja podpowiem, że jednym z tych miejsc jest parking przy centrum handlowym przy ul. Kapelanka na Ruczaju, albo parking przy centrum handlowym Atut przy ul. Bunscha, gdzie co jakiś czas dochodzi do nocnych wyścigów samochodów. Takich miejsc w Krakowie jest znacznie więcej i policja powinna nie tylko posiadać wiedzę na ten temat, ale również podejmować działania prewencyjne.
Od czasu do czasu można przeczytać o nocnych akcjach krakowskiej policji, która wyłapuje kierowców urządzających sobie nocne wyścigi na ulicach Krakowa. Jednak, czy nie są to tylko pojedyncze, sporadycznie podejmowane akcje, organizowane, jak się okazuje, zdecydowanie za rzadko?
Mieszkańcy skarżą się na osiedlowych grupach, m.in. na Ruczaju, że w nocy nie da się spać, że ciągle słychać ryk samochodów i tak jest od lat! Ciągłe zgłoszenia na policję niewiele pomagają, a funkcjonariuszy kontrolujących prędkość widzą tylko w dzień. W polemikę wchodzą zwolennicy lub nawet uczestnicy tych rajdów, którzy uważają, że "nocne jazdy były, są i będą nierozłączną częścią Krakowa" i nikt na to nic nie poradzi. Mieszkańcy, których ciągle budzą nocne ryki aut, są coraz bardziej sfrustrowani.
W Krakowie prawie na każdym rogu są kamery, miasto jest monitorowane. I tu pojawia się kolejne pytanie. Co robią w nocy operatorzy miejskiego monitoringu? Czy zgłaszają policji nocne rajdy samochodów? Czy w ogóle je zauważają? Być może w Krakowie za mało jest również fotoradarów i powinny stanąć właśnie tam, gdzie często odbywają się wyścigi. Czy władze miasta w ogóle dostrzegają ten problem?
Jeśli miasto i policja nie podejmą zdecydowanych i radykalnych kroków, kolejne tragiczne zdarzenie, jak to, do którego doszło w nocy z piątku na sobotę przy moście Dębnickim, jest tylko kwestią czasu.
