Czy oni w tym ZUS-ie są nienormalni, czy myślą, że ja, prosty doktorant to zrozumiem, odpiszę na to, wyjaśnię? Czy oni naprawdę chcą, żebym tam do nich teraz łaził, stał w kolejce, pytał o co chodzi? Czy chcą mnie oglądać? Czy ja chcę ich oglądać? Czy nie mogą napisać „Proszę zrobić to a to”. Niech nawet napiszą „Ty łajdaku, ty flejo ostatnia, przyjdź tu, podpisz, zapłać albo weź tyle a tyle PLN”. Dlaczego urzędnicy nie mówią ludzkim głosem, tylko zachowują się jak kapłani albo kosmici z innego gwiazdozbioru? Dlaczego marnują tyle papieru? Czy mają zabawę, jak kiedyś w Urzędzie Skarbowym, z przysyłania mi kosmicznych gróźb i możliwych kar „od 20 tys. do pół miliona” za „utajnienie dochodów” tylko po to, żebym na miejscu, ze stanem przedzawałowym dowiedział się, że chodzi o 26 groszy? Czy to jest zabawne?
Urzędnicy ZUS z gwiazdozbioru Centaurus
Tadeusz Płatek

Aż 60 kartek przyszło do domu z ZUS-u. W jednej kopercie. Na szczęście są zadrukowane jednostronnie, będę więc mógł je wykorzystać na kolorowanki. Do niczego innego się nie nadają. Zaczyna się tak: „Zawiadomienie o błędach w dokumentach złożonych za ubezpieczonych”. Chciałoby się powiedzieć „WTF?”. Czy te błędy ja uczyniłem, czy ZUS ich narobił, czy może ktoś inny? Dalej: „Dla ubezpieczonych, za których został złożony raport imienny z kodem tytułu ubezpieczenia niezgodnym ze zgłoszeniem, Zakład sporządził imienny raport zerowy, który przykrywa (wycofuje) raport z tym kodem tytułu ubezpieczenia (zwany dalej raportem wycofującym”. I tym językiem dalej przez 60 stron, z czego większość się powtarza.