- Ten długotrwały spór Adama Oleksiaka z ZUS i wymiarem sprawiedliwości można uznać za kuriozalny, biorąc pod uwagę fakt, że żyjemy, jak głosi konstytucja, w państwie prawa - już w 2005 r. oświadczył podczas posiedzenia Senatu senator Mieczysław Mietła.
Sprawiedliwości do dziś nie stało się zadość. Początek dramatu mężczyzny to 12 lutego 1985 roku. Tego dnia Adam Oleksiak uległ w pracy ostremu zatruciu amoniakiem. Wypadek nie nastąpił z jego winy. A potem doszło do brutalnego zderzenia z rzeczywistością, czyli Zakładem Ubezpieczeń Społecznych. - Rentę przyznano mi po czterech latach od chwili wypadku, nie zwaloryzowano moich poborów w chwili przyznania świadczenia, nie zapłacono mi za 13 miesięcy pozostawania bez pracy i renty - opowiada.
Największym ciosem była jednak wysokość renty. - Zarabiałem ponad 140 procent średniej pensji krajowej, a dostałem około 300 złotych renty. Przez dwanaście lat dostawałem rentę ze względu na ogólny stan zdrowia, chociaż należało mi się świadczenie z powodu choroby zawodowej - tłumaczy.
Batalia z urzędnikami jest opisana przez bohatera na kilkunastu stronach papieru. Mieszkaniec Brzeska skrupulatnie dowodzi, gdzie i kto popełnił jakie błędy. Mimo to ciągle przegrywa przed wymiarem sprawiedliwości. - Wyroki są wydawane na podstawie złych danych z ZUS-u. Utknąłem w błędnym kole - przekonuje. - Przykład pana Oleksiaka dobitnie pokazuje, iż system ubezpieczeń społecznych w Polsce działa bardzo źle. Niestety, obecny rząd nie robi nic w kierunku poprawy losu osób starających się o rentę i ją pobierających - stwierdza w swoim oświadczeniu poseł Jan Ziobro, do którego niedawno zapukał Adam Oleksiak.
My zainterweniowaliśmy w ZUS-ie. - Nie można się odnieść do poruszanej sprawy, ponieważ akta rentowe pana Adama Oleksiaka zostały przekazane do Okręgowego Sądu Pracy i Ubezpieczeń Społecznych w Tarnowie. Termin rozprawy w sądzie wyznaczony jest na 13 czerwca 2013 roku. Czekamy na wyrok sądu w tej sprawie - komentuje Monika Pytka, rzecznik prasowy tarnowskiego oddziału ZUS.
Adam Oleksiak nie kryje rozgoryczenia tym, co go spotkało. - Nie mogę pogodzić się z faktem, że Polska tak mnie potraktowała. Niczemu nie zawiniłem, miałem tylko mniej szczęścia - kończy.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+