W powiatach oświęcimskim i wadowickim próg sześciu procent zatrudnionych niepełnosprawnych przekroczyły zaledwie cztery urzędy w: Wieprzu, Przeciszowie, Brzeźnicy i Stryszowie. W innych gminach niepełnosprawni nie są mile widzianymi pracownikami. W Urzędzie Gminy Oświęcim w gronie 37 urzędników nie ma żadnej osoby niepełnosprawnej.
- Urząd Gminy Oświęcim odprowadził na PEFRON-u w ubiegłym roku 32,8 tys. złotych, a w tym 12,3 tys. złotych - wyjaśnia wójt Małgorzata Grzywa.
Osób niepełnosprawnych nie zatrudniają wcale urzędy w Zatorze, Andrychowie, Brzeszczach i Spytkowicach. W sumie ich "kara" wyniosła ponad 179 tys. złotych. Najwięksi urzędowi pracodawcy nie są przykładem dla mniejszych gmin jeśli chodzi o zatrudnienie niepełnosprawnych. W starostwie powiatowym w Wadowicach wśród 176 pracowników, dziewięciu ma stopień niepełnosprawności. Trzy osoby zajmują kierownicze stanowiska, pięć urzędnicze i jedna w obsłudze.
- Stosunek liczby osób niepełnosprawnych do ogółu osób zatrudnionych w starostwie w ubiegłym roku wyniósł 5,11 procenta - wyjaśnia Grzegorz Polak, kierownik wydziału organizacji i nadzoru starostwa powiatowego w Wadowicach. Starostwo w 2011 roku w związku z niezatrudnianiem wystarczającej liczby osób niepełnosprawnych odprowadziło do PEFRON-u 25,2 tys. złotych.
Drugi na naszej liście największych pracodawców jest Urząd Miasta Oświęcim. Tu na 153 etaty zaledwie pięć zajmują osoby niepełnosprawne.
- Cztery są zatrudnione na stanowiskach urzędniczych a jedna na stanowisku doradcy co stanowi 3,2 proc. w stosunku do liczby etatów - informuje Katarzyna Kwiecień, rzecznik oświęcimskiego magistratu. Oświęcim zapłacił 98 tys. złotych kary.
Tymczasem jak wynika z danych Powiatowego Zespołu do spraw Orzekania o Niepełnosprawności przy PCPR w Oświęcimiu, w powiecie zaledwie 340 niepełnosprawnych realizuje się zawodowy, ponad 1400 nie znalazło zatrudnienia. Te dane nie są jednak precyzyjne, gdyż o niepełnosprawności orzekają jeszcze trzy inne instytucje.
- Te pieniądze, które urzędy oddają do PEFRON-u niejako w formie kary, nie giną, bo zostają przeznaczone m.in. na dofinansowanie zakładów pracy chronionej czy też na uruchomienie stanowiska pracy dla niepełnosprawnych - podkreśla Elżbieta Kos, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie.
Jedyny w powiecie oświęcimskim zakład pracy chronionej Simech zatrudnia ponad 210 osób, z tego ponad 86 proc. to niepełnosprawni. - Pracodawcy boją się niepełnosprawnych "jak diabeł święconej wody" - mówi Marek Palka, prezes "Simechu". - Jest głód pracy dla niepełnosprawnych, a ja nie mogę wszystkich przyjąć - dodaje.
Pracodawcy nie kwapią się by zatrudnić osobę na wózku inwalidzkim, z chorobą psychiczną, chorobami słuchu, mowy, wzroku czy z chorym kręgosłupem. Wielu z niepełnosprawnych ma wyższe wykształcenie i od lat nie może znaleźć zatrudnienia.
- W ubiegłym roku siedmiu przedsiębiorców złożyło siedem wniosków o zatrudnienie osoby niepełnosprawnej - mówi Piotr Szyndler, zastępca dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy w Oświęcimiu. - Zawarliśmy umowy z trzema na trzy stanowiska wydając 69,7 tys. złotych - dodaje.
Pełnomocnik prezydenta Oświęcimia do spraw niepełnosprawnych twierdzi, że problem jest bardziej złożony niż się wydaje. - Wiele urzędów, jak nasz, pod względem architektonicznym jest nieprzystosowanych do niepełnosprawnych pracowników z problemami poruszania się - mówi Waldemar Tański. - Druga sprawa, to niepełnosprawni nie składają aplikacji uważając, że mają mniejsze szanse na zatrudnienie - dodaje.
Tak więc do "boju" niepełnosprawni. Urzędy podobno czekają.
Anna Kowalczyk z okolic Wadowic kończy w tym roku naukę. Studiuje administrację. Ma lekkie porażenie mózgowe. - Liczę, że znajdę pracę właśnie w którymś z urzędów. Dobrze zdaję sobie sprawę, że nie będzie to łatwe - mówi.
Trwa plebiscyt na Superpsa! Zobacz zgłoszonych kandydatów i oddaj głos!
Wybieramy najpiękniejszy kościół Tarnowa. Sprawdź aktualne wyniki!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!