Dwa z nich, Szczawnica i krakowskie Swoszowice, zostały już sprywatyzowane. Rabka jest prawdziwym potentatem na liście małopolskich uzdrowisk pod względem wykonywanych zabiegów i właśnie tutaj ministerstwo liczy na największy zysk. Dziennie wykonuje się tu 2,5 tysiąca różnych usług medycznych. Spółka Uzdrowisko Rabka S.A. ma w sumie 700 łóżek w pięciu sanatoriach i trzech szpitalach.
Ministerstwo Skarbu wybiera teraz doradcę, który sporządzi potrzebne analizy. Gdy będą gotowe, rozpocznie się właściwy proces prywatyzacji.
- W pierwszym etapie ministerstwo zaprosi do negocjacji potencjalnych inwestorów, którzy byliby zainteresowani nabyciem akcji spółki. To oni zaproponują wstępną ofertę zakupu - informuje Piotr Koszewski z biura prasowego Ministerstwa Skarbu. - Jeżeli oferty spełnią wymagane warunki, ich autorzy przejdą do kolejnego etapu - dodaje Koszewski. Inwestorzy będą mogli sprawdzić stan finansowy uzdrowiska i złożyć oferty wiążące. Wtedy resort rozpocznie negocjacje z tymi, którzy zaoferują najkorzystniejsze warunki.
Ministerstwo może negocjować z jednym lub kilkoma nabywcami. Później inwestor musi przystąpić do rozmów ze związkami zawodowymi, podczas których uzgadniany jest pakiet socjalny dla pracowników. Pracownikom spółki przysługuje do 15 procent akcji prywatyzowanego uzdrowiska. Prawo do nieodpłatnego nabycia takich akcji mają po upływie trzech miesięcy od dnia prywatyzacji. - Trzeba jednak pamiętać, że nie można będzie nimi obracać przed upływem dwóch lat - zaznacza Koszewski.
Prezes Uzdrowiska, Andrzej Kowalczyk, na myśl o prywatyzacji zaciera ręce. To według niego ogromna szansa dla przedsiębiorstwa. Mówi, że wartość Uzdrowiska niedługo wzrośnie.
- Do końca tego roku ma być zakończona budowa nowoczesnego sanatorium - Rabczański Zdrój - mówi Kowalczyk. - Obiekt będzie wygodny i nowoczesny, będzie miał 153 łóżka. Na pewno prywatyzacja pozwoli na rozwój naszego przedsiębiorstwa. Zgadza się z nim wiceburmistrz Rabki-Zdroju. Robert Wójciak przytacza przykład Nałęczowa, gdzie sprywatyzowane przedsiębiorstwo zatrudniło kolejne osoby. Tego optymizmu wobec prywatyzacji nie podziela Ewa Miśkowiec, szefowa jednego ze związków zawodowych - Pracowników Uzdrowisk Polskich. - Mam przede wszystkim obawy o to, jak potoczą się losy pracowników - mówi Miśkowiec. I dodaje, że z niepokojem oczekuje na negocjacje dotyczące pakietu socjalnego dla zatrudnionych w Uzdrowisku.
