Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Vogue pokochał dziewczynę z Huty

Maria Mazurek
Sylwia, mimo 'starczego' wieku, dopiero się rozkręca
Sylwia, mimo 'starczego' wieku, dopiero się rozkręca agencja fashion color
Ma niecałe 170 cm wzrostu i 25 lat. Czyli, jak na modelkę, jest karłem i staruchą. Mimo tego jej zdjęcia właśnie trafiły do włoskiego Vogue'a, nazywanego "biblią mody". Jej twarz jednych oczaruje, innych - wręcz przeciwnie. Ale jedno jest pewne: Sylwia Błaszczyk urodę ma nie z tej ziemi. O modelce pisze Maria Mazurek.

Spóźnię się 10 minut, bo zrobiło mi się oczko w rajtkach - wysyłam Sylwii smsa. Ona na to: "Chodź z oczkiem, ja mam dziurawe jeansy, więc do pary".

Faktycznie, dziewczyna nie jest typem modnisi. Ma na sobie rozciągnięty, za duży o kilka rozmiarów sweter, buty-trapery, no i te spodnie z wielką dziurą na kolanie (to pamiątka po jeździe na deskorolce). Oprócz tego bez skrępowania popija syrop na kaszel wprost z butelki. Ale jedno się zgadza z tym, co widzimy podziwiając jej zdjęcia: otoczona rudymi włosami, blada, piegowata twarz o magnetycznym spojrzeniu.

Właśnie to zadziwiające połączenie oczarowało redaktorów włoskiego Vogue'a. 25-letnia krakowianka tym samym dołączyła do Anji Rubik, Kasi Struss i Magdaleny Frąckowiak. Bo zdjęcia we włoskim Vogue to dla modelek ten prestiż, co dla tenisistów udział w turnieju Wimbledon.

Karłem jestem, no!

Od pozostałych modelek, które znalazły się w "biblii mody", różnią ją jednak dwie zasadnicze rzeczy: bardzo niski (jak na świat mody) wzrost i niemal starczy (znów: jak na modelkę) wiek debiutu. W tym świecie dziewczyny w wieku 25 lat na ogół kończą już swoją karierę, Sylwia tymczasem dopiero się rozkręca.

- Teoretycznie w tym biznesie znalazłam się mając 19 lat, ale do niedawna niewiele w tym względzie się działo. Po pierwsze, studiowałam dziennie filologię rosyjską, a nocami dorabiałam w knajpach, nie miałam więc czasu się tym zająć na poważnie. Po drugie, bezustannie słyszałam, że z moim wzrostem niewiele osiągnę - wspomina. I dodaje uśmiechając się: karłem jestem, no.

Bartek Biały, booker z agencji Fashion Color, miał inne zdanie niż jego poprzednicy. - U innych taki wzrost faktycznie jest dyskredytujący, ale obok Sylwii nie można przejść obojętnie. Postanowiłem więc wziąć ją pod swoje skrzydła i poszukać ludzi, którym jej twarz wyda się równie intrygująca, jak mnie - wspomina.

Długo nie trzeba było czekać. Od roku, odkąd Bartek przyjął Sylwię do agencji, propozycje od zagranicznych agencji i fotografów sypią się jak z rękawa. Dziewczyna przez kilka miesięcy zdążyła pracować w Londynie, Turcji i Mediolanie. Ledwo przyjechała na święta do Polski, a już pakuje walizki - tym razem leci na kontrakt do Grecji.

Cienie

Ale okładki kolorowych pism, ciekawe sesje i szybko rozwijająca się kariera to tylko jedna strona medalu. Po drugiej jest: presja chudości, obsesja młodości, duża konkurencja, ciągła krytyka otoczenia. - Oczywiście nie należy wierzyć w każdą plotkę, którą słyszy się o świecie mody.

To bzdura, że każda modelka głoduje albo cierpi na bulimię - zastrzega Sylwia. Sama po prostu nie je słodyczy i sporo ćwiczy. Podobne metody wystarczą większości jej koleżanek. Ale przyznaje, że uwadze jej opiekunów nie ujdzie żaden dodatkowy centymetr w talii. Że dziewczyny czasem przed pokazem boją się zjeść banana, żeby nie wyszło to podczas ostatniego przed pokazem mierzenia.
- To w sumie jest całkiem zabawne, bo siedząc w tym świecie, przejmujemy jego wzorce, podoba nam się bardzo szczupły typ sylwetki. Tymczasem większości społeczeństwa woli dziewczyny o kobiecych kształtach. W reklamie bielizny chcą oglądać takie, które mają piersi i biodra. Tzw. "high fashion" za pełniejszymi dziewczynami nie przepada - tłumaczy.

Codzienna praca też nie zawsze jest miła. Swój dzień modelka zaczyna od castingu. Potem znów jest casting, na ogół po drugiej stronie miasta. I jeszcze z dwa castingi, czasem więcej.

- Na każdym z nich masz zaledwie kilka minut, żeby się zaprezentować, pokazać booka ze swoimi zdjęciami. Później dowiadujesz się, czy im się spodobałaś. Tylko że jeśli takich castingów dziennie masz cztery, a na każdym z nim masz 400 rywalek, jaka jest szansa, że wygrasz choć jeden? - pyta Sylwia.

Do tych codziennych przegranych trzeba się po prostu przyzwyczaić, wliczyć w koszty. Ale to nie znaczy, że one nie ranią, że szybko o nich się zapomina. - Ktoś musiałby mieć wyjątkowo wybujałe ego, żeby go to nie ruszało. A ja takiego nie mam - kwituje modelka. Poza tym, jak twierdzi, ma swój sposób na radzenie sobie z niepowodzeniami: trzeba uświadomić sobie, że oni szukają po prostu kogoś innego, blondynki, brunetki, dziewczyny o kobiecych kształtach albo śniadej cerze. Że nie jestem gorsza, brzydsza, mniej fajna - jestem po prostu inna.

Blaski

Ale przychodzi wreszcie taki casting, który wygrywasz. U Sylwii, z tych szczęśliwych, były ostatnio dwa bardzo ważne: do agencji Women Milano i do Vogue'a. Prestiżowa agencja modelek - jedna z kilku najlepszych na świecie - reprezentuje ją dosłownie od kilku dni. Jest najniższą z ich dziewczyn. I jedynym bladym rudzielcem.

Jeszcze milej wspomina casting do sesji zdjęciowej w Vogue. Przyszła na niego w militarnej kurtce, militarnych butach i ...tłustych włosach. - Ten stan jest chyba dla mnie szczęśliwy, bo jak zleceniodawca spojrzał na mnie, po czym spojrzał na booka z moimi zdjęciami, po prostu usiadł. Wtedy wiedziałam, że już mam go w garści - śmieje się dziewczyna.

Do tego, co daje jej siłę w tym zawodzie, zalicza też nieustanne podróże. - W tym momencie praktycznie nie mam swojego miejsca na świecie. Ale taka sytuacja to możliwość poznania wielu kultur, wielu ludzi, szlifowania języków, czegoś, co zostaje na dłużej - wylicza.

Poza tym pozować do zdjęć po prostu lubi. - Wiesz, że z osiem razy chciałam odwołać spotkanie z Tobą? Bo ja naprawdę nie jestem medialnym typem. A przed obiektywem się otwieram i po prostu świetnie bawię - opowiada z entuzjazmem.

Po chwili dodaje, że będzie jej tego brakować. - Myślę o czymś takim jak upływ czasu, to jasne. Wiem, że tego zawodu nie będę wykonywać wiecznie. Tymczasem mam 25 lat i nie mam bladego pojęcia, co będę robić w swoim "przyszłym życiu"! - śmieje się. Na razie myśli o produkcji sesji zdjęciowych. Bo ten biznes trochę uzależnia. Sylwię w Polsce reprezentuje agencja Fashion Color.

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska