Rodzinę R. w Bielczy wszyscy doskonale znają. Bez słowa pokazują murowany, elegancki, teraz pusty dom, gdzie 9 kwietnia br. doszło do tragedii.
- Byłam w środku. Kupę kasy tam włożyli, ale chyba nie zdążyli go wykończyć - opowiada jedna z sąsiadek.
Inna zauważa, że chyba sprawy finansowe były powodem rozpadu małżeństwa Ewy i Jana R. - Może poszło o ten dom? - zastanawia się.
Faktycznie, blisko 15-letni związek małżeński nie przetrwał próby czasu. W listopadzie ub.r. para wzięła rozwód. Trojgiem dzieci zajmowała się mieszkająca po sąsiedzku pani Zenobia.
- Chłopcy jeszcze się uczą, a gdy Agatka osiągnęła pełnoletność, wyprowadziła się z domu. - Ojciec powiedział jej po prostu, że jest dorosła i ma wy...ć - wzdycha kobieta.
Doszło do tego, że gdy Agata R. - wysoka, ładna, szczupła blondynka, uczennica trzeciej, maturalnej klasy LO w Brzesku przyjeżdżała na weekendy, ojciec kazał jej sobie płacić 25 zł za każdy dzień wizyty. - To chyba nie jest normalne zachowanie - zauważa 61-latka.
Jan R. po powrocie z pracy za granicą często sięgał do kieliszka, miał też kłopoty z pracą. Nie układało mu się z kobietami. Małżeństwo z Ewą R. było jego trzecim.
- Pytany, dlaczego się rozstał z poprzednimi partnerkami, powtarzał, że on wszystko tak robi, że same odchodzą - wspomina Zenobia Strzesak.
Jego zachowanie odbijało się też na relacjach z trojgiem dzieci: dwoma synami i córką Agatą. Do spięć dochodziło także na tle podziału majątku po rozwodzie z Ewą R. Sąd nie orzekł, w jaki sposób należy to przeprowadzić i komu przypadnie dom, parcela, auto, oszczędności. Tragicznego dnia kobieta, korzystając z nieobecności Jana R., wyniosła z jego pokoju meble na zewnątrz, wspólnie z synami zaczęli je niszczyć. Gdy pojawił się podchmielony Jan R., doszło do awantury o zdewastowane meble. Mężczyzna wyciągnął spod tapicerki wersalki jakieś pieniądze, które Ewa R. natychmiast mu wyrwała i rzuciła w twarz. On nie był dłużny, zrobił to samo. Kłótnia przeniosła się do wnętrza domu.
- Wtedy oboje małżonkowie wypowiadali pod swoim adresem groźby pozbawienia życia - opowiada szczegóły zajścia prokurator Bożena Owsiak z Tarnowa.
W pewnym momencie Ewa R. w furii sięgnęła po nóż, jednak syn zdążył ją powstrzymać, przytrzymał rękę. Nie zauważył, że jego 19-letnia siostra wyrwała nóż matce. Stojąc twarzą do ojca zadała mu cios nożem w brzuch, potem drugi. Kiedy nóż się ułamał i w ręce został jej tylko plastikowy trzonek, waliła nim mężczyznę na oślep. Po chwili pobiegła do kuchni po drugi, dłuższy nóż i zadała kolejne ciosy ojcu, m.in. w szyję. Na skutek obrażeń Jan zmarł na miejscu. Dziewczyna sama zadzwoniła na policję. Przyznała się do winy.
- Zabiłam ojca - mnie też mówiła tuż po zdarzeniu. Była blada jak ściana, ale spokojna. Chyba jednak nie docierało do niej, co zrobiła - wspomina pani Zenobia. Dodaje, że Agata R. pisze do niej listy zza krat, prosi w nich o pyszny sernik. I zapewnia, że pilnie się uczy, by w więzieniu zdać maturę, bo przecież nie zdążyła tego zrobić w maju - miesiąc wcześniej trafiła do celi. 61-latka pokazuje pokolorowane w kwiaty koperty z więzienia w Ruszczy. - Była zdolna i pilna, a talent artystyczny miała już wcześniej. Niech pan spojrzy, jaki obraz namalowała mi na imieniny - kobieta przynosi zimowy pejzaż na płótnie. Ma nadzieję, że Agata wyjdzie z więzienia. - Pisze do mnie: "Ciociu, tak bym chciała się do ciebie przytulić" - wzrusza się kobieta.
Brutalne zbrodnie, zuchwałe kradzieże, tragiczne wypadki. Zobacz, jak wygląda prawda o kryminalnej Małopolscekryminalnamalopolska.pl
60 tysięcy złotych do wygrania.Sprawdź jak. Wejdź nawww.szumowski.eu