
62 proc. mieszkańców Krakowa uważa, że w ich mieście jest zbyt wiele prywatnych aut. Ów odsetek jest niższy niż w pozostałych metropoliach w Polsce (70 proc). Przy tym opinia o „zbyt dużej liczbie aut” ma silne oparcie w faktach: przed wybuchem pandemii w stolicy Małopolski zarejestrowanych było ok. 525 tys. samochodów, co dawało 685 pojazdów na tysiąc mieszkańców. A trzeba do tego doliczyć współuczestników i współtwórców krakowskich korków, czyli około 200 tys. kierowców dojeżdżających codziennie z gmin obwarzanka oraz dalszych miejscowości w Małopolsce, od Tarnowa i Bochni po Limanową i Oświęcim.

Przed wybuchem pandemii w stolicy Małopolski zarejestrowanych było ok. 525 tys. samochodów, co dawało 685 pojazdów na tysiąc mieszkańców. A trzeba do tego doliczyć współuczestników i współtwórców krakowskich korków, czyli około 200 tys. kierowców dojeżdżających codziennie z gmin obwarzanka oraz dalszych miejscowości w Małopolsce, od Tarnowa i Bochni po Limanową i Oświęcim.

Zakochany w wolności krakowianin przekonuje, że własne auto daje mu swobodę. Ale z drugiej strony zastanawia się: jakaż to swoboda w korku? Bo widzi, że zbyt wiele aut osobowych w gęsto zabudowanych miastach powoduje tłok i wzrost zanieczyszczeń.

Przed wybuchem pandemii w stolicy Małopolski zarejestrowanych było ok. 525 tys. samochodów, co dawało 685 pojazdów na tysiąc mieszkańców. A trzeba do tego doliczyć współuczestników i współtwórców krakowskich korków, czyli około 200 tys. kierowców dojeżdżających codziennie z gmin obwarzanka oraz dalszych miejscowości w Małopolsce, od Tarnowa i Bochni po Limanową i Oświęcim.