- Był ucieśleniem ciągłości tradycji - zauważa literaturoznawca prof. Andrzej Romanowski. Z prof. Ulewiczem spotkał się w latach 70. Romanowski studiował wtedy polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim, był prezesem koła polonistów, a Ulewicz jego opiekunem. - To był człowiek starej daty, studia skończył jeszcze przed wojną, w zupełnie innej epoce się uczył, a w innej nauczał. Ale łączył swoją osobą te epoki - uważa Romanowski. Pamięta długie dyskusje, które ze sobą toczyli. Ulewicz zawsze mu powtarzał: Panie kolego, nigdy nie należy żałować czasu na humanistyczne pogwarki.
Wyrażenia "kolego" używał zresztą prof. Ulewicz bardzo często. Kiedy jego przyjaciel ze studiów, Karol Wojtyła, przyjechał już jako papież do Polski, Ulewicz zwrócił się do niego publicznie "kolego papieżu". - To było zaskakujące, może dosć odważne, ale przy tym wzruszające - ocenia Romanowski.
Bo Ulewicz był "osobowością z kosmosu", jak mówi jego studentka, dziennikarka i działaczka opozycyjna, Liliana Sonik. - Miał w sobie sporą dawkę ekstrawagancji. Studenci to czuli i mimo że masowo oblewał ich na egzaminach, wprost go uwielbiali - opowiada. Z podobną sympatią o Ulewiczu wyraża się prof. Franciszek Ziejka. - To był człowiek z niesamowitym dystansem, zarówno do siebie, jak i do świata. - wspomina Ziejka.
Wczorajsze uroczystości pogrzebowe prof. Ulewicza na cmentarzu Rakowickim zgromadziły tłum przyjaciół i studentów historyka literatury. Orszak pogrzebowy poprowadzili kardynałowie Stanisław Dziwisz i Franciszek Macharski.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!