- Dzieciaki natknęły się na granat w trakcie zabawy na prywatnej działce - mówi Roman Wolski, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Nowym Targu. Miejsce zabezpieczono. O znalezisku zostali już poinformowani saperzy.
Przez całą niedzielę na miejscu był patrol policji. - Granat został znaleziony pod drzewem, które się przewróciło podczas wichury - relacjonuje sierżant Magdalena Świderek z komisariatu policji w Jabłonce, pilnująca wczoraj niewybuchu.
Zobacz także: W Zakopanem nie ma limitu taksówkarzy
W poniedziałek w Lipnicy Wielkiej ma pojawić się patrol saperski z Krakowa, który ma zabrać, a następnie rozbroić granat znaleziony przez grupkę dzieci.
Mieszkańcy terenu, gdzie znaleziono niewypał, chcą poprosić saperów z Krakowa, aby dokładnie sprawdzili okolice ich domów. Boją się, że niewybuchów może być więcej, a wtedy nietrudno o tragedię. Po wojnie od niewypałów w tej wsi zginęło co najmniej kilka osób.
Janina Ziemiańczyk, starsza mieszkanka Lipnicy (to z jej rodziny pochodzą dzieci, które znalazły granat), zapewnia że w tym rejonie Orawy niewybuchy to prawdziwa zmora mieszkańców. Na terenie wsi pod koniec 1944 roku przebiegał front.
- Tutaj przez kilka dni walczyli Niemcy z wojskami radzieckimi - mówi Ziemiańczyk. - Wiadomo, że część użytych wówczas granatów czy pocisków nie wybuchła. To właśnie one po wojnie pochłonęły wiele ofiar, zwłaszcza wśród dzieci.
Teraz ludzie wolą dmuchać na zimne. - Dlatego niech te wojska, jak już przyjadą po granat, dokładnie przepatrzą teren - dodaje Janina Ziemiańczyk.
Walki podczas II wojny światowej na Orawie były bardzo zażarte. Niewykluczone, że wśród domów, gdzie został znaleziony jeden granat, może być jeszcze wiele innych niewypałów.
Emil Klapisz z Lipnicy Wielkiej dobrze pamięta czasy powojenne. Jak mówi, zabawy dzieci z niewybuchami były wtedy nagminne. Niestety, bardzo często kończyły się tragicznie. - Były takie przypadki, że chłopcy podczas pasienia krów wrzucali te granaty do ognisk, albo próbowali je rozbroić - przypomina Emil Klapisz. - Wiele dzieci zginęło podczas takiej zabawy.
Franciszek Janowiak, sołtys Lipnicy Wielkiej, potwierdza że co jakiś czas ktoś je wykopuje lub znajduje niewypał. Dodaje jednak, że nie pamięta, by któryś wybuchł, raniąc przy tym ludzi.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: "Kibole z sąsiedniego osiedla polowali na mojego syna"
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy