Zgodnie z rozstrzygnięciami konkursu ogłoszonego przez Narodowy Fundusz Zdrowia, od 1 kwietnia w powiecie chrzanowskim będzie tylko jeden punkt opieki nocnej i świątecznej, właśnie w Chrzanowie. Dwa inne, w Trzebini i Libiążu, zostaną zlikwidowane. Nie pomogły protesty mieszkańców i samorządów. Monika Bałys z Trzebini, mama sześcioletniego Wiktorka, martwi się takim rozwiązaniem.
- Synek już raz potrzebował pomocy w nocy. Gdyby nie lekarz na dyżurze, musielibyśmy jechać do szpitala - opowiada pani Monika. Nie wyobraża sobie jazdy w nocy do Chrzanowa.
- Nie patrzy się na dobro pacjentów, tylko na pieniądze - uważa burmistrz Libiąża Jacek Latko. Przecież z tej opieki korzystali ludzie, którym naprawdę coś dolegało, to były głównie osoby starsze i dzieci. Sławomir Luboń, prezes Miejskiego Centrum Medycznego w Libiążu, które wygrało konkurs ogłoszony przez Narodowy Fundusz Zdrowia obiecuje, że utworzy jeszcze dodatkowy punkt w Libiążu.
- Muszę jednak uzyskać zgodę NFZ - zaznacza szef MCM.Jego spółka wyrosła na potentata w regionie w opiece nocnej, bo od 1 kwietnia przejmie także świadczenie usług w Oświęcimiu. Dotąd od 14 lat robił to Zakład Lecznictwa Ambulatoryjnego z Oświęcimia w przychodni przy ul. Garbarskiej na os. Zasole. Teraz MCM zamierza wynajmować pomieszczenia na parterze "Multimedu" przy ul. Chemików.
- Trzeba będzie jeździć na drugi koniec miasta - mówi Jan Matlak, mieszkaniec os. Zasole. Janina Sporysz, inna mieszkanka Oświęcimia, dodaje, że w nocy przyjmowali lekarze, u których leczyli się też na co dzień. Szef MCM nie zgadza się, że zmiana lokalizacji będzie uciążliwa dla pacjentów. Według niego dla tych spoza Oświęcimia nie ma to znaczenia, jeśli chodzi o samo miasto, to też nie są to duże odległości, a bliżej będą mieć chorzy z os. Chemików. Z kolei, jeśli chodzi o lekarzy, to niektórych zamierza zostawić. Przy okazji podkreśla, że teraz w Oświęcimiu będzie przyjmować także pediatra.
Za wygraną nie daje ZLA. Jego dyrektor Wojciech Wokulski zapowiada złożenie odwołania. Jeśli to nie pomoże, wystąpi z protestem i nie wyklucza również wystąpienia do sądu administracyjnego. Jak twierdzi, jego przychodnia obniżyła ceny świadczeń, by być konkurencyjną i wygrać przetarg.
- Zaproponowaliśmy cenę na granicy opłacalności przy zachowaniu jakości świadczeń. Więcej obniżyć się nie dało - podkreśla Wokulski. Nie sądzi, że kwestia ceny była decydująca w przetargu. Z drugiej strony przypomina, że jednym z kryteriów było zapewnienie ciągłości opieki całodobowej w tym samym obiekcie.
- Nie rozumiem, jaką logiką kierował się NFZ - mówi dyrektor Wokulski. Do 1 kwietnia w razie choroby w dni wolne od pracy i w nocy lekarze przyjmują tam gdzie dotychczas.
Napisz do autora:
[email protected]
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+