Oczywiście, deweloper budujący biura na sąsiedniej działce o niczym nie wie, niczego nie widział i rzeczywiście trudno podejrzewać, że w tak nikczemny sposób chciałby wejść w posiadanie ładnego kawałka gruntu (który teraz jest dużo tańszy i bezużyteczny, bo nowy plan zagospodarowania przewiduje tu teraz tylko zieleń).
Z pewnością zrobiła to wróżka-demolka, która jest ogólnie bardzo leniwa. Nie chciało jej się ruszyć, gdy krakowianie w duszy modlili się do niej o np. usunięcie kilku hoteli (Sheratona) czy galerii (Krakowskiej). Ja np. robiłem to, bezskutecznie, tak: „Wróżko demolko, ześlij wielką żelazną kulę, niech rozwali Galerię Krakowską, bo mi stoi na drodze do Rynku, zawsze muszę przez nią przechodzić, a jak już przechodzę, to wydaję tam bez sensu pieniądze. Proszę cię wróżko, rozburz to i zrób park z altanką na orkiestrę”.
Niestety, wróżka nie była tym w ogóle zainteresowana, czekała na coś małego, co można będzie rozwalić chyłkiem. Znam jednego właściciela, któremu miasto nie chciało pomóc w remoncie pięknej 100-letniej kamieniczki - nie mógł się doprosić o zwykłe pozwolenie na budowę. Znajomy się w końcu znudził i zadzwonił do tajnej wróżki demolki. No i pewnego dnia ta kamieniczka zniknęła, co nikogo nie wzruszyło, a już najmniej urzędników. Kraków ma przecież tyle starych domów. Po co tyle?