- Już drugi raz w tym miesiącu moje dziecko przyniosło ze szkoły wszy - żali się pani Anna (nazwisko do wiadomości redakcji). Jej córka chodzi do Szkoły Podstawowej nr 18 w Nowym Sączu. Twierdzi, że problem pojawił się na początku maja. - To był ostatni dzień białego tygodnia po Pierwszej Komunii Świętej. Gdy rozmawiałam z innymi rodzicami, mówili, że widzieli wszy na białych okryciach krzeseł w kościele, gdzie siedziały nasze dzieci - opowiada.
Od razu poinformowała wychowawcę klasy, w której uczy się dziewczynka. Podobnie inni rodzice, którzy zdają sobie sprawę, jak szybko rozprzestrzenia się plaga wszy.
- Ci bardziej świadomi wymienili między sobą informacje, ale ilu jest takich, którzy się nie przyznają, bo uznają to za wstyd? - zastanawia się pani Anna.
Rodzice niechętnie rozmawiają z nami o problemie. Jeśli już, to anonimowo, bo wszy to wstyd. Kojarzą się z brakiem higieny. Rodzice mają za złe dyrekcji szkoły, że nie reaguje, nie podejmuje żadnych działań, gdy ktoś znajdzie wszy u dziecka.
- Żeby problem się nie powiększył, trzeba szybko reagować. Tymczasem w szkole od miesiąca córka nie miała sprawdzanej głowy - narzeka nasza rozmówczyni.
Włodzimierz Strzelec, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 18, jest zdziwiony skargą i naszą interwencją. Uważa, że odpowiednio reaguje na każdy sygnał od rodziców.
- Na początku miesiąca zgłoszono nam, że jedno z dzieci ma wszy i zaraz pielęgniarka sprawdziła głowy uczniom w całej klasie - mówi Strzelec.
Zaznacza, że taką kontrolę można przeprowadzić tylko za pisemną zgodą rodziców, a jedna osoba nie jest w stanie sprawdzić wszystkich dzieci. W Szkole Podstawowej nr 18 uczy się ich ponad 780. - Dlatego zawsze na początku roku informujemy rodziców o konieczności kontrolowania higieny u swoich dzieci - dodaje dyrektor.
Przekonuje, że przypadki wszawicy są sporadyczne.
- Najczęściej bywają na początku września, gdy dzieci wracają z wakacji, więc raczej nie zaraziły się w szkole - uważa dyrektor „osiemnastki”.
Józef Klimek, dyrektor Wydziału Oświaty w Nowym Sączu, w ogóle nie dostrzega problemu. - Mnie nikt o takich przypadkach nie poinformował - ucina temat.
Zdaniem Hanny Śpiewak, dyrektorki Szkoły Podstawowej nr 20, problem wszawicy dotyczy wszystkich sądeckich szkół i przedszkoli.
- Nie ma co udawać, że wszawica nie istnieje - mówi. - Wystarczy popytać w okolicznych aptekach.
Zaraz na początku września prosi rodziców w swojej szkole, żeby podpisali zgody na systematyczne sprawdzanie głów ich dzieci przez szkolną pielęgniarkę.
- Dzięki temu szybko wychwyciliśmy przypadki wszawicy i do kwietnia był spokój - mówi dyr. Śpiewak. Przyznaje, że problem zawsze wraca wiosną. - A zarazić się może każdy. Nie ma zasady. Wszy czepiają się nawet czystych głów - mówi.
Pediatra Czesław Miś zauważył, że wszawica coraz częściej dotyka Polaków, choć nie zetknął się z nią u swoich małych pacjentów z Nowego Sącza. - Rodzice rzadko zgłaszają ten problem. Może dlatego, że sami są w stanie sobie poradzić - mówi Miś. - Apteki są pełne różnych specyfików. Oczywiście nic nie zastąpi dbania o higienę i dokładnego mycia włosów - kwituje pediatra.
Szturm na apteki
Elżbieta Kin-Czopek, farmaceutka osiedlowej apteki przy Batalionów Chłopskich:
Wszawica jest ostatnio dość powszechna. Na szczęście nie jest to przypadłość, którą trudno wyleczyć. Preparaty, jakie dziś możemy dostać w aptekach, pozwalają się pozbyć problemu po pierwszym zastosowaniu.
W naszej obserwujemy zwiększony popyt na te specyfiki we wrześniu, kiedy dzieci wracają do szkół, a także na wiosnę. Ma to związek ze zmianą pogody. Jest cieplej, głowa szybciej się poci. Ponadto już nie chodzimy w czapkach, które jednak w jakiś sposób chronią przed zarażeniem się.
Bolączką jest mała świadomość nauczycieli szkół, w których najczęściej dochodzi do zakażeń. Nasi młodsi klienci, szczególnie dziewczęta ze szkół gimnazjalnych, żalą się, ponieważ pedagodzy nie reagują na ich interwencje. Zgłaszają, że zaraziły się wszawicą i słyszą, że powinny zachować to dla siebie.
Takie podejście powoduje, że po jakimś czasie wracają do nas z tym samym problemem.
Warto również wziąć pod uwagę, że gdy jeden z członków rodziny ma wszy, to jest duże prawdopodobieństwo, że pozostali też się zarażą. Dlatego profilaktycznie preparaty eliminujące wszy powinni zastosować wszyscy.