Zanim 24-letni pomocnik trafił pod Wawel, występował w hiszpańskiej trzeciej lidze. W Polsce błyskawicznie wywalczył miejsce w pierwszej jedenastce Wisły. Tylko w dwóch rozgrywanych na wiosnę meczach „Białej Gwiazdy” zabrakło go w wyjściowym składzie. W tej sytuacji nie dziwi, że krakowski klub w ubiegłym tygodniu skorzystał z zapisanej w kontrakcie możliwości przedłużenia umowy z zawodnikiem na kolejny sezon. Jak zareagował na tę decyzję Wisły sam Llonch?
- Od kilku tygodni wiedziałem, że klub zamierza skorzystać z tej opcji. Teraz ta decyzja została oficjalnie ogłoszona i szczerze mówiąc, jestem bardzo zadowolony. To był mój cel, od kiedy przybyłem do Krakowa. Chciałem wywalczyć miejsce w pierwszym składzie zespołu, a potem zapewnić sobie możliwość gry w Wiśle w kolejnym sezonie - podkreśla Hiszpan. - Uważam, że w tym klubie realizuje się bardzo fajny projekt.
W ostatnich tygodniach rozgorzała medialna dyskusja dotycząca tego, na ile w Wiśle wszystkie zobowiązania finansowe wobec piłkarzy płacone są w terminie. Llonch zapewnia jednak, że nie miał żadnych wątpliwości, czy wiązanie się na dłużej z „Białą Gwiazdą” to dobra droga.
- Wisła to potężny klub. Nie wiem, czy ma jakieś problemy wewnętrzne, nic mi na ten temat nie wiadomo. Ja się tu dobrze czuję i jestem zadowolony, że stałem się częścią tego zespołu. Moja rodzina też jest tu szczęśliwa - twierdzi hiszpański piłkarz.
Kiedy w lutym przeniósł się do Polski, żonę i kilkumiesięczną córeczkę zostawił w ojczyźnie. Teraz już cała trójka mieszka pod Wawelem. - Moja rodzina przeniosła się już na dobre do Krakowa, są tu od marca. Czasem wracają do Hiszpanii ze względu na kwestie opieki zdrowotnej nad córeczką. Ale na co dzień żona i córka są tu już na dobre zaaklimatyzowane. To, że są ze mną, bardzo mi pomaga - podkreśla Llonch.
Swoje pierwsze pół roku w Wiśle pomocnik ocenia dobrze, ale jest jedna rzecz, której mu brakuje - goli. Taki zawodnik powinien częściej celnie strzelać z dystansu, i nie tylko. - Mam pewną zadrę w sercu, że nie wykorzystywałem tych okazji podbramkowych, które miałem w niektórych meczach. Skuteczność to jedna z tych rzeczy, nad którymi muszę pracować i poprawić w przyszłym sezonie. Mam nadzieję, że przed zakończeniem tego sezonu uda mi się zdobyć przynajmniej jednego gola - deklaruje. - Wściekam się, wiedząc, że miałem te sytuacje podbramkowe i nic z tego nie wynikło.
W majowym programie Liga Plus Extra w Canal Plus trener Kiko Ramirez został zapytany, czy jego zdaniem ściągnięty na jego osobiste życzenie do Krakowa Llonch jest najlepszym defensywnym pomocnikiem ligi. Szkoleniowiec stanowczo zaprzeczył. Bo też i jego rodak ma nad czym pracować w kolejnym sezonie.
- Z roku na rok piłkarz powinien robić postępy. Mam dopiero 24 lata, jest jeszcze możliwość rozwoju. Nie uważam też, by moja boiskowa rola ograniczała się do obowiązków typowego defensywnego pomocnika. Wraz z Krzyśkiem Mączyńskim dobrze sobie radzimy z podziałem tej pracy defensywnej w środku pola. Nauczyliśmy się wymieniać na boisku. Kiedy jeden idzie do przodu, drugi wie, że musi zostać. Dlatego tym bardziej zdaję sobie sprawę, że muszę poprawić wykańczanie akcji drużyny - zaznacza.
W szatni Wisły też czuje się już coraz lepiej i pewniej. - Koledzy już zaczynają łapać trochę hiszpańskich słówek - śmieje się pomocnik.
Follow https://twitter.com/sportmalopolskaWIDEO: Sportowy raport, poniedziałek 22 maja (lektor)
Źródło: Press Focus/x-news