Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W zaciszu domu powstają ikony

Halina Gajda
Piotr Bylica tworzy ikony. Zaznacza, że nie pisze, a maluje. Z pięknym zresztą skutkiem. Wcześniej zajmował się modelarstwem. Ikonami zafascynował się w Gorlickiem.

Zaczyna się od deski, najlepiej lipowej, z dobrze wysuszonego, sezonowanego drewna, żeby się nie rozsychała, którą gruntuje się klejem. Żadnym chemicznym, żadnym biurowym, tylko naturalnym klejem kostnym. Notabene gotowanym we własnej kuchni. Do zapachu, jak do wszystkiego, można się przyzwyczaić. I to chyba najprostszy i najmniej skomplikowany etap pracy przy malowaniu ikony, pamiętając, że jest ona specyficznym bytem-dziełem, nie da się jej zrozumieć bez poznania jej historii, teologii, kultu.

Czas, którego nie da się nadgonić
Piotr Bylica swoją niezwykłą pracownię kryje w zwykłym, blokowym mieszkaniu. Niezwykła jest pracownia, nie tylko z powodu ikon, które tam powstają, ale z powodu - nazwijmy to - aranżacji. Kto bowiem myśli, że wchodząc zobaczy wielki hol z mnóstwem sztalug i poniewierającymi się wszędzie farbami czy pojemnikami, myli się. To zwykły pokój rodzinny z mnóstwem bibelotów. Artysta nie mówi o pisaniu ikon, a o ich malowaniu.

Pisana ikona jest bowiem "omodlona", pracę nad nią poprzedza post, każdemu etapowi pracy przyporządkowane są rytuały nabożeństw. W tradycyjnej używa się farb na bazie żółtka, białego wina, glinek czy sproszkowanych kamieni na przykład lazurytu. Sam stosuje dobre farby akrylowe. Tak czy owak - malowana, pisana - wymaga zegarmistrzowskiej precyzji, cierpliwości, tu się nic nie da przyspieszyć, podgonić, nadrobić. Wspomniany klej kostny, nieprzetworzony wygląda niepozornie , jak drobniutkie bursztynki. Wrzuca się je do wody i czeka, aż spęcznieją. To zajmuje kilka godzin. Dopiero, gdy mają odpowiednią strukturę, zaczyna się podgrzewanie.

- To też sztuka, bo "wywar" absolutnie nie może się zagotować, inaczej straci swoje właściwości - wyjaśnia dalej. - Takim smarujemy równomiernie całą deskę i zostawiamy, aż wyschnie - dodaje. Z jego pomocą przykleja się płótno. - Materiał zanurza się w ciepłym kleju, lekko wyżyma, a potem rozpina na desce. Płótno musi przylegać dokładnie, bez żadnych pęcherzyków, załamań. Po prostu, idealnie gładko - opisuje. - Można powiedzieć, że materiał się masuje, do środka ku brzegom, miejsce po miejscu, delikatnie, ale na tyle mocno, by przyległo do deski - dodaje. Cierpliwie, cierpliwie, cierpliwie...

Modelarstwo, które wytrenowało cierpliwość
Piotr Bylica cierpliwość ma w genach, a już na pewno - w naturze. Przed laty zajmował się modelarstwem szybowcowym. Był nawet mistrzem Polski. Spod jego ręki wyszedł model ważący zaledwie... 3 gramy. - Zbudowany był z balsy. Najlżejszego na świecie drewna pochodzącego z Ameryki Południowej - opowiada.

By zbudować model o wymiarach 60x50, potrzeba kilku tygodni, na model szybowca - nawet półtora roku systematycznej pracy. W pracowni spędzał kilkanaście godzin tygodniowo. - Model napędzany był tak zwaną gumą modelarską, którą nakręcało się i w ten sposób wprawiało go w ruch - opisuje. - Pokazy takich modeli odbywały się zazwyczaj w zamkniętych salach gimnastycznych. Postronni widzowie byli niemile widziani, bo... oddychając i poruszając się, robili za dużo ruchu w powietrzu - śmieje się.

Precyzja, która daje satysfakcję
Na malowanie ikon "naszło" go kilka lat temu, a zaczął rok temu. Pochodzi z Gliwic, ale w Gorlicach założył rodzinę. Artystycznie wcześniej próbował z rysunkiem, szkicem, akwarelą. Ale te nie dawały takiej satysfakcji. O malowaniu pejzaży, martwej natury, galopujących koni czy ukwieconych ogrodów nie pomyślał nawet przez chwilę. Brakowało mu, jak mówi, relaksującej precyzji. Gdy odwiedził kilka z cerkwi, wiedział już: ikona, tym chcę się zajmować.

- Jak już mam zagruntowaną i obciągniętą płótnem deskę, to przygotowuję drugi klej do którego dosypuję kredę pozłotniczą. Wychodzi z tego swoisty budyń, który nakłada się warstwa po warstwie - tłumaczy dalej. Najlepiej dwanaście razy. Zważywszy, że jedna schnie minimum sześć godzin, trzeba poświęcić kilka dni pracy. Międzyczasie każdą warstwę trzeba przeszlifować tak, aby ostatnia warstwa przypominała lustrzaną. Dwanaście tak nałożonych ma grubość mniej więcej 2-3 milimetrów. I znowu kłania się precyzja, precyzja, precyzja...

Szlagmetal czyli złoto w płatkach
W ikonie nic nie jest przypadkowe. Każdy kolor ma swoją symbolikę. Niebieski to niebo, zielony - płodność, purpura to oznaka władzy, czerwień - życie, biel niewinność, a złoty to kolor doskonały, symbolizujący splendor, świętość. W pewien więc sposób paleta jest ograniczona, a kolor jest dostosowany do charakteru postaci - męczennicy, święci, mnisi, Maryja, Chrystus - każdy ma swoje. Bogate ikony są złocone cennym kruszcem, w wersji popularnej używa się tak zwanego płatków szlagmetalu w złotym kolorze. Taki płatek ma grubość tysięcznej cześć milimetra. Jest tak lekki, że ludzki oddech potrafi go pomiąć, nie bierze się go do ręki, bo odczyn skóry momentalnie go odbarwia. Kupuje się go w książeczkach, każdy płatek oddzielony jest pergaminem.

- Na przygotowaną deskę pokrytą klejem nakłada się go za pomocą specjalnego pędzelka - mówi pokazując ów. Zadanie nie jest łatwe, bo płatki bardzo łatwo zniszczyć. - Szanujący się twórca, dąży do ideału - złotego, idealnego tła - mówi ze śmiechem. Zanim deska zostanie pozłocona, nakłada się na nią rysunek - odręcznie lub przez kalkę - czyli postać czy to Chrystusa, Maryi, świętego. - Zasada jest taka, że maluje się się od głównego koloru po detale. Kolor to baza - podkreśla. Ostatnim etapem jest zabezpieczenie całości rodzajem werniksu. Ikona jako taka nie ma być przedmiotem kulty, ale łącznikiem pomiędzy sacrum i profanum, pomiędzy wiernymi, a Bogiem. I rzeczywiście coś w tym jest - wystarczy spojrzeć - bije od nich nieokreślony słowami spokój.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska