Bądź na bieżąco i obserwuj
Poruszanie się po Wadowicach ma swoją specyfikę. Szczególnie, jeśli chodzi o centrum miasta. Pełno jest tu wąskich uliczek, bardzo często jednokierunkowych. Nie dziwi nikogo, że piesi często przechodzą przez jezdnię nie tylko w miejscach do tego dozwolonych. Tak jest np. przy wjeździe w kierunku rynku od strony ul. Mickiewicza.
Nikogo to nie dziwi, ale nas, kierowców, irytuje. Piesi potrafią wchodzić nam pod maskę w ostatniej chwili i łatwo o wypadek -skarży się Rafał Kwarciak, pracownik jednej z firm przewozowych.
Innego zdania są piesi.
- Jest niebezpiecznie, ale to wina kierowców, bo jeżdżą za szybko. Wiele razy widziałam, jak w okolicy placu Jana Pawła II auta hamowały z piskiem opon przed przejściami dla pieszych, na których w godzinach szczytu pełno jest ludzi - opowiada Klaudia Arndt z Wadowic.

Samorządowcy z Wadowic postanowili zrobić coś z tym problemem, ale najbardziej odczuliby je właśnie kierowcy.
W środę (22.06.2022) podczas sesji Rady Miejskiej pojawił się pomysł, by w całych Wadowicach w ruchu ulicznym wprowadzić nakaz poruszania się samochodów z ograniczeniem prędkości do 30 kilometrów na godzinę. O 20 km/h mniej, niż jest to obecnie dozwolone.
To nie jest nowy pomysł. Przepis taki obowiązuje już m.in. w niektórych dzielnicach Krakowa, np. na Kazimierzu. Zdaniem ekspertów, na których powołują się zwolennicy takiego rozwiązania, piesi mają znacznie więcej szans na przeżycie zderzenia z samochodem jadącym z prędkością do 30 km/h.
Za takim ograniczeniem w Wadowicach, i to praktycznie w całym mieście, optuje radny Mateusz Klinowski z opozycyjnego klubu Inicjatywa Wolne Wadowice, były burmistrz tego miasta.
W Wadowicach też byłoby najkorzystniej wprowadzić strefę ograniczenia do 30 kilometrów na godzinę. Nie tylko znacznie poprawiłoby się bezpieczeństwo, ale też spadłaby emisja spalin - przekonywał pozostałych rajców.
Żeby takie zmiany wprowadzić w życie potrzebna jest przede wszystkim wola władz miasta, by przygotować stosowny projekt uchwały w tej sprawie oraz radnych, by chcieli ten pomysł przegłosować.
Tu może być jednak problem, bo zwolennicy burmistrza Bartosza Kalińskiego w Radzie mają przewagę w każdym głosowaniu a sam włodarz o takim ograniczeniu na ulicach Wadowic nie chce nawet słyszeć.
To nie jest rozwiązałoby żadnego problemu, wręcz stworzyło by dodatkowo jeszcze większe korki w mieście, za które odpowiada, za sprawą Mateusza Klinowskiego, blokada budowy Beskidzkiej Drogi Integracyjnej. Blokada BDI i strefa 30 to byłaby dla Wadowic już całkowita blokada miasta - uważa burmistrz Bartosz Kaliński.
Burmistrz przekazał radnym, że na zmniejszenie dozwolonej prędkości w Wadowicach na pewno się nie zgodzi.
Kierowcy są podobnego zdania.
- Wolniej jeździć po Wadowicach i tak już się nie da, bo miasto potrafi być zakorkowane nawet w weekendy. Zmiany oznaczałyby tylko większe wpływy z mandatów, nie poprawią bezpieczeństwa - przekonują.
Bądź na bieżąco i obserwuj
- Ania i Anna. Zaginęły przed laty. Co się z nimi stało?
- 45 lata temu Jan Paweł II odwiedził Wadowice. Czekali na niego agenci bezpieki
- W wadowickim szpitalu dobudują dwa piętra za 32,4 mln złotych
- Mistrzostwa Ochotniczych Straży Pożarnych 2022. Wygrała Jaszczurowa!
- Gwiazdy sceny EDM w Energy 2000 w Przytkowicach! Vinai rozkręcili gorącą imprezę
- Śledztwo w sprawie śmierci 62-latka z powiatu wadowickiego. Zginął od ciosów nożem?
