W środę, ok. godz.15. na parkingu pod więzieniem w Wadowicach, zaledwie kilkaset metrów od rynku, zaczął palić się jeden ze stojących tam autobusów.
Z zaparkowanego na nim autokaru wydobywał się gęsty dym, chwilę później doszło do pożaru i pojazd stanął w ogniu. Strażakom szybko udało się ugasić ogień, dzięki temu nie doszło do wybuchu. Nikomu nic się nie stało.
Spalony autobus nie nadawał się już do dalszej jazdy. Firma przewozowa z Krakowa, współpracująca z jednym z biur podróży, podstawiła w środę wieczorem inny autobus, który zawiózł zszokowanych pasażerów z powrotem do Krakowa.
Jak opowiadał nam w czwartek jeden ze świadków zdarzenia, autokarem podróżowali włoscy pielgrzymi. Mieli sporo szczęścia. W czasie gdy pojazd zaczął się palić, nie było ich w środku, bo zwiedzali papieską bazylikę i muzeum. Kierowcy, który pozostał w autokarze w porę udało się z niego uciec i zadzwonić po straż pożarną.
Przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej w komorze silnika.
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Pierwsza pomoc. Kiedy i jak używać defibrylatora?
Autor: Dzień Dobry TVN, x-news