Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wadowice: szpital drugi dzień bez wody [ZDJĘCIA]

Ewelina Żebrak
To wyglądało jak prawdziwy wyścig. Kiedy na parking pod Szpital Powiatowy im. Jana Pawła II w Wadowicach przyjeżdżał beczkowóz z wodą, personel szpitala z wiaderkami rzucał się do boju. Każdy "uzbrojony" w dziesięciolitrowy pojemnik podbiegał, aby go napełnić i tym samym zaopatrzyć placówkę medyczną w wodę. Przez dwa dni szpital nie miał bieżącej wody i na oddziały trzeba było donosić ją wiadrami. Pacjenci byli oburzeni.

- Mam narzeczoną na oddziale, która musi się myć chusteczkami nawilżającymi dla niemowląt - denerwuje się Grzegorz Matyjasik z Wadowic. - Tylko w naszym szpitalu mogą przydarzyć się takie rzeczy i nikogo nie dziwi, że pacjenci nie mogą nawet umyć rąk czy spłukać wodę w ubikacji - dodaje.

Brak wody w szpitalu spowodował całkowity paraliż. Szpital przyznaje, że suche krany były na oddziałach chirurgii urazowej, chirurgii ogólnej, ginekologiczno-położniczym, noworodków i wcześniaków, obserwacyjno-zakaźnym, bloku operacyjnym oraz w poradniach przyszpitalnych.
Beczkowóz co prawda przyjeżdżał kilka razy dziennie, jednak to nie zaspokajało nawet minimalnych potrzeb szpitala. W dostarczonej przez pracowników w wiaderkach wodzie myte były naczynia, kąpali się chorzy a sprzątaczki myły oddziały.

- Na dniach mam urodzić dziecko - mówi Malwina Kordek z Wadowic. Kobieta przyznawała wczoraj, że jest przerażona tym jak w takich warunkach będzie wyglądał poród. - Nie rozumiem, dlaczego trwa to tak długo, to przecież szpital... Dwa dni bez wody oznacza, że przez dwa dni żaden z pacjentów nie wziął kąpieli i nie spłukał toalety po załatwieniu potrzeby fizjologicznej - dodaje kobieta.

Pracownicy stojący w kolejce po wodę także nie ukrywali zdenerwowania.

- Kręć to pani i rób zdjęcia, bo my tak już drugi dzień biegamy - krzyczała pracownica szpitala, która z wiadrem w ręku maszerowała po wodę. - Zamiast robić to, co należy do naszych obowiązków, musimy nosić wiadra - oburzała się kobieta w kitlu. Wadowickie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji tłumaczy, że usuwanie awarii trwa tak długo, ponieważ usterka była trudna do zlokalizowania. Potrzebna była specjalistyczna firma, która wykryła nieszczelne miejsce. Rura pękła na złączu pod wjazdem dla karetek, dlatego trzeba było dostać się do niej podkopem, co stanowiło dodatkowe utrudnienie dla ekipy robotników.

Co ciekawe, o całej sprawie wadowicki sanepid nie został poinformowany. O sprawie dowiedział się od reporterów "Gazety Krakowskiej".

Pracownicy sanepidu uspokajają jednak - dwudniowy brak wody nie jest zagrożeniem dla pacjentów i personelu, jeśli każdy postępuje zgodnie z zasadami higieny. Tłumaczą, że przy niskiej temperaturze takie sytuacje nie są zaskoczeniem.

Na szczęście w środę wszystko powinno wrócić do normy. Awaria została usunięta wczoraj około godziny 16.

Wybieramy Ludzi Roku 2011. Zobacz listę kandydatów i oddaj głos!

Która stacja narciarska w Małopolsce jest najlepsza? Zdecyduj i weź udział w plebiscycie

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska