Dyrekcja szpitala powiatowego im. Jana Pawła II w Wadowicach przyznaje, że placówka znalazła się w bardzo trudnej sytuacji finansowej i ciężko im namówić lekarzy - specjalistów, by tu pracowali.
Bieda i ruina
Szpital od nowego roku likwiduje Oddział Obserwacyjno - Zakaźny, który nie spełnia warunków Ministerstwa Zdrowia w zakresie odpowiedniej liczby pomieszczeń i urządzeń.
Nawet gdyby były pieniądze na remont, to Narodowy Fundusz Zdrowia nie będzie już finansował jego działalności, bo placówka została włączona do tzw. I poziomu systemu szpitalnego, czyli tego najniższego. To oznacza, że nie podejmie się świadczenia usług z zakresu leczenia chorób zakaźnych.
Zlikwidowano też dwie poradnie: dermatologiczną i reumatologiczną, bo nie ma lekarzy, którzy chcieliby podjąć się w nich pracy.
Ograniczenie możliwości leczenia martwi mieszkańców powiatu wadowickiego.
- W naszym powiecie będziemy pozbawieni pełnej opieki lekarskiej - obawia się Janina Pawlas, emerytka z gminy Wadowice. Na choroby zakaźne zapadają najczęściej dzieci i osoby starsze.
- Gdzie będą się leczyć? - pyta zdenerwowana kobieta.
W razie potrzeby pełnej pomocy nie znajdą w Oświęcimiu. Nie ma tu oddziału zakaźnego, jest tylko poradnia.
Jak wyjaśnia Krzysztof Harpula, zastępca dyrektora wadowickiego szpitala, taką decyzję trzeba było podjąć, bo w przypadku Oddziału Zakaźnego budynek jest w tragicznym stanie, a szpital nie ma pieniędzy, by go wyremontować.
Z kolei w zamykanych poradniach oraz na oddziale zakaźnym, przekonywał Harpula, lekarze są w wieku emerytalnym i wkrótce odejdą z pracy. Ich zastępców nie ma.
- Nie znalazłem lekarzy, którzy chcą pracować za takie wynagrodzenie, jakie proponujemy, czyli na jakie nas stać. Nie jesteśmy w stanie im płacić, tyle co chcą, czyli 150 zł za godzinę. Rozmawiałem z blisko 30 lekarzami i wszyscy nam odmówili - tłumaczył wicedyrektor w piątek, podczas sesji rady powiatu. Prosił na niej o zgodę na likwidację tych oddziałów. Zmiany zostaną wpisane do statutu szpitala.
Przypieczętowali los
Ostatecznie 17 radnych z koalicji rządzącej powiatem (PiS i PSL) zagłosowało za likwidacją, 7 radnych z opozycji było przeciw, a jeden wstrzymał się od głosu.
- Trzeba nadal szukać lekarzy, nie poddawać się. Ludzie muszą się gdzieś leczyć. Sam byłem pacjentem jednej z tych poradni. Tam jest cały czas duże obłożenie łóżek i to nie moment na przeprowadzenie likwidacji - grzmi radny Jacek Jończyk, były starosta wadowicki. Radni, którzy poparli likwidację zaznaczają, że oddział zakaźny od dawna skazany był na zamknięcie.
- Była planowana lata temu. Przecież w projekcie budowy nowego pawilonu nie przeznaczono dla niego miejsca - dodaje radny Mirosław Nowak.
Beata Szafraniec, nowa dyrektor szpitala (zatrudniona od początku listopada), tłumaczy, że istotne decyzje w tej sprawie zapadły jeszcze przed jej przyjściem.
- Sytuacja finansowa szpitala jest krytyczna. Chcę to naprawić. Piszę plan restrukturyzacyjny, długoterminowy, na kilka lat - mówi Beata Szafraniec. W sprawie oddziału zakaźnego uważa, że decyzja o likwidacji jest słuszna.
- To są kosztowne oddziały, choć potrzebne z punktu widzenia pacjentów, ale nasz był w takim stanie, że nie było sensu go utrzymywać - dodaje. Obiecuje, że działalność poradni zostanie przywrócona, jak znajdą się lekarze. - Trzeba ich nadal szukać, choćby przez portale internetowe - nie kryje dyrektor.